Upały we Francji zaszkodzą Ferrari? Silniki na cenzurowanym

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

GP Francji najprawdopodobniej będzie najcieplejszym weekendem F1 w sezonie 2022. Temperatura odczuwalna na torze Paul Ricard ma przekroczyć grubo ponad 40 st. C. W padoku spekuluje się, że upały mogą okazać się zabójcze dla silników Ferrari.

Obecnie Ferrari dysponuje najmocniejszym, ale przy tym najbardziej awaryjnym silnikiem w Formule 1. W okresie zimowym Włosi podkręcili moc jednostki napędowej, ale odbyło się to kosztem niezawodności. W efekcie Charles Leclerc notował awarie na prowadzeniu w Hiszpanii i Azerbejdżanie, a Carlos Sainz nie dojechał do mety w Austrii. Problemy mają też klienci korzystający z maszyn Ferrari.

W przypadku Alfy Romeo aż pięciokrotnie kierowcy tej ekipy nie kończyli wyścigów z powodu usterek związanych z przegrzewającym się silnikiem. Kilkukrotnie problemy z jednostkami napędowymi sprawiły też, że Valtteri Bottas i Guanyu Zhou stracili sporo czasu podczas sesji treningowych.

Obawy związane z awaryjnością silników Ferrari pojawiają się przed GP Francji, bo wyścig F1 na Paul Ricard ma odbywać się w ogromnym upale. Termometry w cieniu mają pokazywać ok. 35 st. C, a temperatura odczuwalna ma przekraczać grubo ponad 40 st. C.

ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski

Jednak kierowcy korzystający z jednostek Ferrari starają się zachować spokój. - Nie dostrzegliśmy żadnych powiązań między usterkami a upałem. Mieliśmy dotąd problemy z chłodzeniem. Zwykle były to jakieś nieszczelności w układzie chłodzenia. Ten problem wystąpiłby niezależnie od tego, czy na zewnątrz byłoby gorąco czy zimno - powiedział Bottas w rozmowie z racefans.net.

- Nie ma dowodu na to, że upały szkodzą silnikom Ferrari. Czujemy, że mamy pewien margines bezpieczeństwa w zakresie chłodzenia silnika. Problemy pod tym względem wydają się być opanowane - dodał fiński kierowca.

Awarie silników Ferrari dotykają też Haasa. Łącznie w sezonie 2022 kierowcy korzystający z włoskich maszyn nie dojeżdżali do mety aż dziesięć razy. Oznacza to więcej usterek niż w przypadku maszyn Mercedesa, Renault i Red Bull Powertrains.

- Pracowaliśmy jako Alfa Romeo bardzo blisko z Ferrari ws. silników, bo pojawiły się pewne problemy, które nie były naszą winą. Część z nich pochodziła prosto z Ferrari. Obie strony zaangażowały się, by to rozwiązać - zdradził Bottas.

Obecnie Alfa Romeo zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Ma 51 punktów, ale jej celem jest walka nawet o czwartą lokatę. Do McLarena i Alpine szwajcarski zespół traci aż 30 "oczek". Dlatego ekipa musi uniknąć kolejnych problemów i awarii. - Na pewno robimy postępy. Jesteśmy pod wieloma względami lepsi niż na początku sezonu - zapewnił kierowca z Finlandii.

- Na pewno jeszcze nie mamy 100 proc. pewności, bo dotknęło nas wiele problemów i musieliśmy się skupić na poprawie niezawodności. Czasem nawet staraliśmy się szukać jakichś problemów, zanim one wyjdą na wierzch - podsumował Bottas.

Czytaj także:
Co z Orlenem w F1? Sponsorzy z Chin pukają do Alfy Romeo
Lewis Hamilton chce różnorodności w F1. Jeden zespół blokuje jego inicjatywę

Komentarze (0)