Mercedes wymusza zmiany w F1. Niemcy oskarżani o nieuczciwe gierki

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Mercedes naciska na FIA, by zmieniła przepisy na sezon 2023, bo uznaje obecne bolidy za niebezpieczne. Rywale oskarżają Niemców o przesadną reakcję i obawiają się, że nowe regulacje będą faworyzować ekipę Lewisa Hamiltona. Kto zwycięży tę batalię?

Mercedes po zmianach regulaminowych w sezonie 2022 nie jest w stanie walczyć o zwycięstwa w Formule 1, ale sytuacja może ulec zmianie już w przyszłym roku. Zwłaszcza jeśli FIA przeforsuje zmiany w przepisach, których domaga się niemiecki zespół. Miałyby one ograniczyć podskakiwanie bolidów. Ekipy musiałyby zmodyfikować podłogi w swoich maszynach i najprawdopodobniej straciłyby na tym Ferrari oraz Red Bull Racing.

Zdaniem Mercedesa, zmiana jest konieczna, bo obecne bolidy nie są bezpieczne. Chodzi nie tylko o negatywny wpływ podskakiwania na zdrowie kierowców, ale też zachowanie na torze. - Mieliśmy w tym roku kilka wypadków, kiedy samochód uderzał o asfalt, a kierowca tracił przez to kontrolę nad nim i uderzał w bandę. Tu chodzi o bezpieczeństwo - przekonywał na konferencji prasowej Andrew Shovlin, szef operacji torowych w ekipie z Brackley.

Z argumentami Mercedesa nie zgadza się Christian Horner. Prowadzony przez niego Red Bull w ogóle nie ma problemu z podskakiwaniem bolidu, co jest dowodem na to, że przepisy same w sobie nie są problemem. Brytyjczyk ocenił wprost, że Mercedes lobbuje za zmianą regulaminu, bo dla niego to jedyna droga, by szybko powrócić do wygrywania w F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

- Nasze stanowisko od zawsze było jasne. Powiedzieliśmy FIA, że sami będziemy rozwiązywać swoje problemy. My chcemy tylko wyjaśnienia przepisów. Te bolidy faktycznie zawsze będą jeździć blisko ziemi, bo tak są zbudowane. Jednak możemy ograniczyć zjawisko podskakiwania i uderzania o asfalt - przekonywał Shovlin.

Inżynier Mercedesa przypomniał też zmianę przepisów, jaka miała miejsce przed sezonem 2021, która uderzyła w jego ekipę. - Nie wiedzieliśmy wtedy, że to zaszkodzi bolidom z niskim prześwitem, takim jak nasz, i praktycznie nie wpłynie na te z wysokim prześwitem, takim jak Red Bull. Wtedy też mówiło się o bezpieczeństwie i jakoś Red Bull nie protestował, Ferrari też nie - dodawał Shovlin.

Obecnie aż sześć zespołów (Red Bull Racing, Ferrari, Alpha Tauri, Haas, Williams, Alfa Romeo) sprzeciwia się zmianie przepisów przez FIA. Jednak federacja może to zrobić bez zgody ekip, bo w przypadku kwestii bezpieczeństwa, regulamin pozwala jej reagować bez pytania o zgodę.

Opór ze strony sześciu ekip F1 ma być jednak spory i nie wiadomo, jak dalej potoczą się wydarzenia w padoku. Zwłaszcza iż lada moment rozpocznie się przerwa wakacyjna, kiedy fabryki muszą pozostać zamknięte. Ponownie otwarte zostaną pod koniec przyszłego miesiąca, a wtedy będzie za późno na zmienianie projektów bolidów na sezon 2023.

Jeśli prawdą okaże się to, że Mercedes od dawna pracuje nad nowym bolidem, w oparciu o przepisy jakie chce wprowadzić FIA, to będzie wielkim wygranym i głównym kandydatem do tytułu w sezonie 2023. - Podobno od dawna pracują nad tym w tunelu aerodynamicznym i znaleźli o 40 proc. więcej docisku niż mają obecnie. Jeśli to się potwierdzi, możemy już teraz przyznać im mistrzostwo - powiedział z sarkazmem anonimowo szef jednej z ekip, cytowany przez "Auto Motor und Sport".

Czytaj także:
Afera w F1. Zmienią przepisy dla Mercedesa?
Tak Ferrari ograło Red Bulla. Wymowne słowa Charlesa Leclerca

Komentarze (0)