- Będą super mocni na Węgrzech - mówił Max Verstappen o formie Ferrari, zanim jeszcze kierowcy Formuły 1 wyjechali na Hungaroring. Wprawdzie po pierwszym treningu przewaga włoskiej ekipy nad Red Bull Racing nie była znacząca, ale już w drugiej sesji zespół z Maranello był co najmniej o krok przed "czerwonymi bykami". To wzbudziło spore obawy u aktualnego mistrza świata F1.
- Myślę, że są przed nami i trudno będzie ich tu pokonać. Postaramy się zmniejszyć ten dystans. Zobaczymy też, co w sobotę przyniesie pogoda. Na suchej nawierzchni nie jesteśmy w stanie rywalizować z Ferrari, ale może w deszczu będzie inaczej, kto wie - powiedział Verstappen przed kamerami Sky Sports.
24-latek może z nadzieją spoglądać w prognozy pogody, które zapowiadają intensywne burze w porze rozgrywania kwalifikacji F1 do GP Węgier. Dlatego walka o pole position może odbywać się w dość loteryjnych warunkach, a sezon 2022 pokazał, że Ferrari potrafi się pogubić w takich okolicznościach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski
- My zaczęliśmy z kłopotami. Musimy poszukać odpowiedniego balansu samochodu przy mniejszych prędkościach. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Jednak mamy pracę do wykonania - dodał Verstappen.
Jeszcze słabiej w treningach wypadł Sergio Perez. Drugi z kierowców Red Bulla piątkowy trening kończył na dziewiątym miejscu, tracąc niemal sekundę do Charlesa Leclerca. Meksykanin wyjaśnił, że tak duża strata wynikała z tego, że eksperymentował z ustawieniami modelu RB18.
- To był dzień na wypróbowanie różnych części, tak abym poczuł się komfortowo w bolidzie. Mamy dobry pomysł na to, jak wykorzystać ten dzień i zdobytą wiedzę. Mam nadzieję, że w sobotę będziemy w stanie pokazać to, czego się nauczyliśmy w tych treningach. To powinno się też przełożyć na tempo przy mocniej zatankowanym samochodzie - powiedział Perez.
- Jestem optymistycznie nastawiony, choć Ferrari wyglądało na bardzo mocne. Są bardzo, bardzo szybcy. Oby w sobotę spadł deszcz i nieco wymieszał stawkę. Nie mogę się tego doczekać - dodał drugi kierowca Red Bulla.
Czytaj także:
Ferrari uderza w Mercedesa. "My znosiliśmy porażki z godnością"
Kto za Vettela w F1? Na pewno nie Kubica