Max Verstappen ma 63 punkty przewagi nad Charlesem Leclercem w klasyfikacji generalnej Formuły 1, ale sytuacja w mistrzostwach mogła wyglądać zgoła inaczej. Monakijczyk dwukrotnie odpadał z rywalizacji na prowadzeniu z powodu awarii silnika. Ostatnio we Francji kierowca Ferrari sam wykluczył się z rywalizacji, gdy wypadł z toru i rozbił samochód.
W kilku wyścigach Ferrari popełniło też błędy z doborem strategii dla Leclerca. Dlatego na włoski zespół spada lawina krytyki. O to zapytany został Robert Kubica w studiu Eleven Sports. Aldona Marciniak przytoczyła opinie z padoku F1, jakoby stajnia z Maranello nie dorosła do walki o mistrzostwo.
- A mamy kogoś, kto bardziej dorósł niż Ferrari w tym padoku? - zapytał Kubica, po czym w studiu zapanowała wymowna cisza. Po krótkiej chwili dopiero Mikołaj Sokół wymienił ekipy Mercedes i Red Bull Racing, jako te, które posiadają większe doświadczenie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami
- Mercedes nie walczy o tytuł. Twierdzenie, że Ferrari nie dorosło do walki, jest ryzykowne. Ja bym się pod tym nie podpisał, ale każdy może mieć swoją opinię - dodał Kubica.
Rezerwowy kierowca Alfy Romeo zbagatelizował też błąd, jaki Leclerc popełnił przed tygodniem w GP Francji. - Zdarza się. Verstappen też popełniał parę razy błędy w ubiegłych sezonach. To pokazuje, że Formuła 1 jest sportem skomplikowanym i wynik nie zależy wyłącznie od czasów okrążeń. Dlatego jest za wcześnie, by kogoś skreślać i wyciągać wnioski - stwierdził krakowian.
Jak zauważył Kubica, równie dobrze Ferrari mogło wywalczyć w GP Francji dublet, a wtedy odbiór wyniku włoskiej ekipy byłby zupełnie inny. - Ferrari mogło jechać w GP Francji po dublet, ale wywieźli mniej punktów. Każ∂y widział, co się wydarzyło, ale każdemu może się poślizgnąć noga. Błędy się biorą z bolidu, pit-wallu, ale też z tego, że jest duża rywalizacja. Powiedziałbym, że na fotelu w domu czy w kabinie komentatorskiej, gdy masz 6 sekund na podjęcie decyzji, to łatwo o ocenę - skomentował 37-larek.
- Na pit-wallu masz sześć tysięcy osób, które chcą się wtrącić, a czasu na podjęcie decyzji jest mniej - dodał.
W opinii Kubicy błąd Leclerca w GP Francji wynikał z tego, że ekipa nie wezwała go w odpowiednim momencie na pit-stop, przez co Monakijczyk wiedział, że musi jechać szybkim tempem, aby po wymianie opony nadal znajdować się przed Verstappenem. - Błędem było zostawienie Charlesa przez okrążenie dłużej, w efekcie czego chciał nadgonić dystans - podsumował trzeci kierowca Alfy Romeo.
Czytaj także:
Alfa Romeo podjęła decyzję ws. F1. Teraz już wszystko jasne
Red Bull bez szans z Ferrari. Max Verstappen musi liczyć na pogodę