- Nie mam mocy - powtarzał Max Verstappen w końcowej fazie kwalifikacji Formuły 1 do GP Węgier, a problemy z jednostką napędową sprawiły, że aktualny mistrz świata nie pokonał szybkiego okrążenia. Kierowca Red Bull Racing został sklasyfikowany dopiero na dziesiątym miejscu, co utrudnia mu walkę o wygraną w niedzielnym wyścigu F1 na Hungaroringu.
Jeszcze w sobotę Red Bull nie ujawniał, co dokładnie zawiodło w bolidzie Verstappena. Rąbka tajemnicy uchylił później Helmut Marko. - To był problem mechaniczny. W trakcie drugiego przejazdu Max nie miał pełnej mocy silnika. Myślę, że wiemy, co to jest. Na szczęście wymiana tej części możliwa jest bez kary - powiedział doradca Red Bulla ds. motorsportu, cytowany przez "Auto Motor und Sport".
Austriak zwrócił uwagę na to, że Hungaroring to jeden z gorszych obiektów w kalendarzu F1 w kwestii wyprzedzania. Dlatego start z tak odległej pozycji jest sporym ciosem dla Verstappena. Gdyby 24-latek miał dodatkowo otrzymać karę za wymianę któregoś z komponentów silnika, jego sytuacja dodatkowo skomplikowałaby się.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Problemy kierowcy Red Bulla może wykorzystać Ferrari. Wprawdzie Charles Leclerc ruszy do niedzielnego wyścigu z trzeciej pozycji, ale włoski zespół pokazał w ten weekend, że dysponuje dobrym tempem. - Powrót na przód stawki może zająć Maxowi trochę okrążeń, ale my skupiamy się na sobie. Spróbujemy wygrać ten wyścig - powiedział Leclerc, który obecnie w klasyfikacji F1 traci 63 punkty do Verstappena.
W szeregach Red Bulla mają natomiast powody do zmartwień. W niedzielę pod Budapesztem ma się zrobić cieplej, synoptycy nie przewidują też opadów deszczu. Takie warunki w piątek nie współgrały najlepiej z bolidem "czerwonych byków". - Podium jest nierealne - ocenił wprost Marko.
Jeszcze przed weekendem na Węgrzech doradca Red Bulla zapowiadał też, że po przerwie wakacyjnej Verstappen otrzyma karę za wymianę silnika w jednym z nadchodzących wyścigów F1. To pokłosie usterek, jakie przydarzyły się Red Bullowi na początku sezonu 2022. Dlatego przed Ferrari ogromna szansa, by zniwelować straty do rywali w klasyfikacjach kierowców i konstruktorów F1.
Czytaj także:
George Russell zszokował świat. Euforia kierowcy Mercedesa
Red Bull nabrał wody w usta. Co zawiodło w bolidzie Verstappena?