Mattia Binotto został szefem Ferrari na początku 2019 roku i od początku nie ma łatwego zadania. Początkowo praca Włocha przynosiła pozytywne rezultaty, bo Charles Leclerc i Sebastian Vettel byli w stanie walczyć o zwycięstwa w Formule 1. Szybko wyszło jednak na jaw, że za sukcesem stoi niezwykle wydajny silnik Ferrari, który korzystał z rozwiązań niedozwolonych w F1.
Chociaż FIA nigdy nie udowodniła Ferrari złamania przepisów, to zespół podpisał ugodę z federacją, na mocy której dokonał modyfikacji w jednostce napędowej. To odbiło się negatywnie na mocy czerwonych samochodów, przez co ekipa z Maranello w latach 2020-2021 nie walczyła o czołowe lokaty w F1.
Sezon 2022 przyniósł pozytywną zmianę, bo Ferrari dobrze odczytało zmiany regulaminowe i stworzyło konkurencyjny bolid. Na początku roku wydawało się nawet, że Charles Leclerc powinien w cuglach wywalczyć tytuł mistrzowski. Jednak kolejne tygodnie były mniej udane dla Włochów. W efekcie Monakijczyk traci już 80 punktów do Maxa Verstappena w klasyfikacji F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami
W oczy kłują przede wszystkim błędy strategiczne Ferrari, których w sezonie 2022 było niezwykle duże. Dlatego w padoku F1 pojawiają się głosy, że Binotto powinien stracić stanowisko szefa zespołu. - Widzę, że praca dwóch osób jest poważnie zagrożona. Mam na myśli Mattię, a także posadę Daniela Ricciardo w McLarenie - powiedział w niemieckim Sky Ralf Schumacher przy okazji GP Węgier.
- Gdy dostajesz możliwość walki o tytuł mistrza świata z Ferrari i tak nieostrożnie wypuszczasz ją z rąk, to staje się dla ciebie trudne. Dlatego spodziewam się, że pozycja Mattii będzie zagrożona podczas przerwy wakacyjnej. Zbyt wiele drobiazgów nie układa się po myśli zespołu i zbyt wiele problemów technicznych ostatnio im się przytrafiło - dodał Schumacher.
Krytyczne głosy pod adresem Ferrari to konsekwencja fatalnego występu w GP Węgier. Carlos Sainz i Charles Leclerc ruszali do wyścigu z drugiej i trzeciej pozycji. Biorąc pod uwagę charakterystykę toru, byli uważani za faworytów rywalizacji na Hungaroringu. Tymczasem nie zdobyli nawet miejsca na podium.
- Ferrari nie miało innego wyjścia niż założyć twarde opony Leclercowi. Było za wcześnie, by skorzystać z miękkich. Myślę, że zespół popełnił błąd już w piątek, gdy zużył zbyt wiele zestawów pośredniej mieszanki - ocenił Toto Wolff, szef Mercedesa.
Ferrari nastawiło się na przejazdy na oponach z twardej mieszanki w końcówce GP Węgier, ale przy niskich temperaturach, jakie pojawiły się w niedzielę pod Budapesztem, wspomniane ogumienie spisywało się fatalnie. To pogrążyło włoską ekipę.
Czytaj także:
Mick Schumacher pożegna się z Ferrari? Kusząca propozycja dla Niemca
Rosjanin krytykuje Europejczyków. "Sport powinien łączyć ludzi"