"Mają dobry samochód, mają dobrego kierowcę, ale gdzie jest zespół?" - pyta "Tuttosport" w artykule poświęconym problemom Ferrari. Obecnie Charles Leclerc traci aż 80 punktów do prowadzącego w mistrzostwach Maxa Verstappena, ale sytuacja w Formule 1 mogłaby wyglądać inaczej, gdyby nie kosztowne błędy ekipy z Maranello.
O ile awarie w Azerbejdżanie czy Hiszpanii, gdzie Leclerc znajdował się na prowadzeniu, mogły się zdarzyć, bo Red Bull Racing też miewa problemy z niezawodnością, o tyle w ostatnich tygodniach stratedzy Ferrari mocno "pomagają" rywalowi, aby to on wywalczył mistrzostwo w sezonie 2022.
Zdaniem "Corriere dello Sport", rywalizacja o tytuł jest już rozstrzygnięta i Verstappen powoli może się witać z myślą, że jest dwukrotnym mistrzem świata F1.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
"Fala entuzjazmu, na której surfował cały zespół Ferrari, marząc o świetnej końcówce sezonu, została całkowicie zniszczona. To, co wydarzyło się na Hungaroringu, nie powinno nigdy mieć miejsca. Właśnie tam, gdzie tor sprzyjał bolidowi Ferrari, gdzie kluczowy był docisk, który jest mocną stroną tego samochodu. W ten sposób Verstappen zapewnił sobie drugi tytuł na dziewięć wyścigów przed końcem sezonu" - ocenił dziennikarz Fluvio Solms.
Podczas gdy część ekspertów oczekuje głowy Mattii Binotto i spodziewa się zmiany na stanowisku szefa Ferrari, o cierpliwość apeluje były kierowca tej ekipy. - Leclerc ma prawo czuć się nieszczęśliwy, ale musi być cierpliwy. Przeklinanie i wpadanie w gniew mu nie pomoże. Zwłaszcza że zespół może mu przypomnieć, że sam popełniał błędy. Ta ekipa może triumfować, ale potrzebuje czasu - ocenił Felipe Massa w rozmowie ze Sky Italia.
Odejścia Binotto domaga się jednak Ralf Schumacher, zdaniem którego Ferrari pod rządami Włocha nie zmierza w dobrym kierunku. - Zespół zawsze trzyma się razem, ale zawsze dochodzi do takiego momentu, w którym zarząd i partnerzy Ferrari zaczną się niepokoić. Ten bolid ma tempo, a Ferrari dziwnym trafem zawsze potrafi zniszczyć wszystko wokół siebie. To nie zadziała na dłuższą metę - powiedział były kierowca F1 w rozmowie ze Sky.
Ferrari czeka na tytuł mistrzowski od 2007 roku. Wtedy najlepszym kierowcą świata został Kimi Raikkonen.
Czytaj także:
Afera w F1. Kierowca zaprzecza, by podpisał kontrakt
Kolejny miliarder w F1? Williams może stać się gigantem