W ostatnich tygodniach brytyjscy śledczy wzięli na celownik Berniego Ecclestone'a i w lipcu ujawnili, że wieloletni szef Formuły 1 miał ukryć przed fiskusem i urzędem celnym ponad 400 mln funtów. 91-latek założył bowiem fundusz powierniczy w raju podatkom, na który przelał pokaźne środki z myślą o jednej ze swoich trzech córek.
Ecclestone w poniedziałkowy poranek stanął przed sądem. Z informacji przekazanych przez "Motorsport Magazine" wynika, że były szef F1 nie przyznał się do oszustw podatkowych i ukrywania majątku. Innego zdania jest prokurator, zdaniem którego Brytyjczyk od lipca 2013 roku do października 2016 roku składał fałszywe zeznania majątkowe i ukrywał sporą część dochodów.
Były szef F1 pojawił się w sądzie w towarzystwie małżonki Fabiany. Zapewnił sobie też liczne wsparcie prawników, jak i prywatnych ochroniarzy, którzy eskortowali Ecclestone'a od samochodu aż na salę rozpraw.
ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk
Prowadzący sprawę sędzia zgodził się na to, by Ecclestone odpowiadał w procesie z wolnej stopy po uiszczeniu kaucji. Kolejną rozprawę przewidziano na 19 września 2022 roku.
Ecclestone zarządzał królową motorsportu przez cztery dekady, mozolnie budując swoją pozycję w F1. Początkowo pomagał kierowcom jako menedżer, później stał się właścicielem zespołu, aż w końcu wyrósł na szefa całej organizacji i jej właściciela. Stanowisko szefa F1 stracił w roku 2017, po tym jak sprzedał biznes amerykańskiej spółce Liberty Media.
Nie są to pierwsze problemy prawne Ecclestone'a. W roku 2014 przed sądem w Monachium toczył się proces, w którym był on oskarżony o łapówkarstwo. Brytyjczyk miał wręczyć 44 mln dolarów łapówki byłemu bankierowi, Gerhardowi Gribkowskiemu, który zajmował się sprzedażą praw do F1. Dzięki temu, faworyzowana była oferta funduszu inwestycyjnego CVC Capital Partners, który po zainwestowaniu w F1 pozostawił Ecclestone'a na stanowisku szefa królowej motorsportu.
Proces w Monachium zakończył się ugodą, w ramach której Ecclestone zapłacił 100 mln dolarów. Były szef F1 nigdy nie przyznał się do zapłacenia łapówki. Przed sądem twierdził, że był szantażowany przez Gribkowsky'ego. Sam bankier został skazany na 8,5 roku więzienia.
Czytaj także:
Ważna zmiana w Red Bullu. Pomoże w walce z Ferrari
Uciekła z synem do Polski. Reakcja Hamiltona