Max Verstappen poza zasięgiem rywali. Formuła 1 ma nowego dominatora

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Chociaż Max Verstappen ruszał do GP Belgii z czternastej pozycji, to odniósł przekonujące zwycięstwo w niedzielnym wyścigu F1. Holender potrzebował ledwie kilkunastu okrążeń, by przebić się na czoło stawki. To kolejny imponujący popis Verstappena.

Gdy pod koniec lipca Formuła 1 rozgrywała ostatni wyścig przed przerwą wakacyjną, Max Verstappen triumfował w GP Węgier, pomimo startu z dziesiątej pozycji. W przypadku GP Belgii poprzeczka dla kierowcy Red Bull Racing była zawieszona nieco wyżej. Ze względu na karne przesunięcie na polach startowych, 24-latek rozpoczynał rywalizację z czternastej lokaty.

Rywale od początku weekendu na Spa-Francorchamps podkreślali, że Verstappen ma tak imponującą przewagę w tempie, że pomimo kiepskiej pozycji startowej może odnieść zwycięstwo w GP Belgii. Aktualny mistrz świata uniknął problemów zaraz po starcie, zyskał kilka pozycji, a następnie wyprzedzał kolejnych rywali niczym tyczki.

Problemów nie uniknęli za to Fernando Alonso i Lewis Hamilton. Hiszpan i Brytyjczyk wykorzystali słaby moment startowy Sergio Pereza, przesuwając się na drugą i trzecią lokatę. Hamilton czuł, że ma lepsze tempo i chciał jak najszybciej wyprzedzić Alonso, co zakończyło się kolizją na pierwszym okrążeniu. W jej następstwie 37-latek uszkodził bolid i musiał zrezygnować z dalszej jazdy. - Co za idiota! - krzyczał przez radio kierowca Alpine, który wskutek incydentu ponownie spadł za Pereza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Pecha miał też Charles Leclerc. Reprezentant Ferrari ruszał do GP Belgii za plecami Maxa Verstappena i po starcie podążał niczym cień za Holendrem. Jednak w pewnym momencie do jego układu hamulcowego dostała się zrywka z kasku jednego z kierowców. To wymusiło na 24-latku pit-stop we wczesnej fazie wyścigu. Po opuszczeniu alei serwisowej Leclerc spadł na koniec stawki F1 i ponownie musiał odrabiać straty.

Włoski zespół ma nad czym myśleć po GP Belgii. Chociaż Carlos Sainz ruszał z pole position, to w wyścigu nie był w stanie odpowiedzieć na świetne tempo Red Bulla, co nie było zaskoczeniem. Jednak w końcowej fazie rywalizacji Hiszpan miał problemy, by utrzymać za swoimi plecami również George'a Russella. - Naciskaj, ile możesz - poganiał kierowcę Ferrari inżynier. - Robię wszystko, co w mojej mocy - odpowiadał Sainz.

Ostatecznie Sainz obronił miejsce na podium, ale wydarzeniem dnia jest bez wątpienia triumf Verstappena. Holender dysponuje obecnie tak świetnym bolidem, że nie będzie przesady w stwierdzeniu, że Formuła 1 ma nowego dominatora. Kierowca Red Bulla pewnie zmierza po drugi tytuł mistrzowski w karierze.

Samo Ferrari dało znów "popis" ze strategią na przedostatnim okrążeniu, gdy wezwało Leclerca na pit-stop, by powalczyć o dodatkowy punkt dla autora najszybszego okrążenia. Plan doprowadził do tego, że Monakijczyk został wyprzedzony przez Alonso i stracił piątą lokatę. Wprawdzie później ją odzyskał, ale o szybkim okrążeniu nie mogło być mowy.

Po wyścigu Leclerc otrzymał 5 s kary za przekroczenie prędkości w alei serwisowej, więc finalnie został sklasyfikowany za Alonso.

F1 - GP Belgii - wyścig - wyniki:

Poz.KierowcaZespółCzas/strata
1. Max Verstappen Red Bull Racing 44 okr.
2. Sergio Perez Red Bull Racing +17.841
3. Carlos Sainz Ferrari +26.886
4. George Russell Mercedes +29.140
5. Fernando Alonso Alpine +1:13.256
6. Charles Leclerc Ferrari +1:14.936
7. Esteban Ocon Alpine +1:15.640
8. Sebastian Vettel Aston Martin +1:18.107
9. Pierre Gasly Alpha Tauri +1:32.181
10. Alexander Albon Williams +1:41.900
11. Lance Stroll Aston Martin +1:43.078
12. Lando Norris McLaren +1:44.739
13. Yuki Tsunoda Alpha Tauri +1:45.217
14. Guanyu Zhou Alfa Romeo +1:46.252
15. Daniel Ricciardo McLaren +1:47.163
16. Kevin Magnussen Haas +1 okr.
17. Mick Schumacher Haas +1 okr.
18. Nicholas Latifi Williams +1 okr.
19. Valtteri Bottas Alfa Romeo nie ukończył
20. Lewis Hamilton Mercedes nie ukończył

Czytaj także:
Ferrari musi poszukać odpowiedzi. Gigantyczna przewaga Red Bulla
Ekipę F1 zalała fala hejtu. "Niektórzy posuwają się za daleko"

Źródło artykułu: