Chociaż Alpha Tauri potwierdziło Pierre'a Gasly'ego na sezon 2023, to lada moment Francuz może stać się bohaterem głośnego transferu i trafić do Alpine. Ekipa z Enstone jest gotowa wykupić jego kontrakt, po tym jak dość niespodziewanie Fernando Alonso postanowił odejść do Aston Martina, a Oscar Piastri nie chce bronić barw Alpine. "Tak" transferowi Gasly'ego miało już powiedzieć kierownictwo Red Bull Racing, do którego należy siostrzana ekipa Alpha Tauri.
Stajnia z Faenzy, w przypadku odejścia Gasly'ego, będzie musiała poszukać zastępstwa. W padoku F1 mówi się o tym, że zespół bierze pod uwagę zakontraktowanie Coltona Herty. 22-latek obecnie ściga się w amerykańskiej serii IndyCar i był już kilkukrotnie przymierzany do Formuły 1, bo szefom królowej motorsportu marzy się obecność w stawce kierowcy z USA.
Problem z transferem Herty polega na tym, że nie posiada on superlicencji, czyli dokumentu niezbędnego do jazdy w F1. Aby go uzyskać, należy wywalczyć 40 punktów licencyjnych w różnego rodzaju mistrzostwach. Tego typu przepisy zostały wprowadzone po to, aby ograniczyć napływ kierowców-sponsorów do F1, którzy nie reprezentują odpowiedniego poziomu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
Sprawą Herty zajmuje się obecnie FIA, która wie, że temat jest delikatny. Kierowca z USA pomógłby w dalszej promocji F1 w tym kraju, a równocześnie światowa federacja nie chce naginać przepisów ustanowionych przez siebie i tworzyć niebezpiecznego precedensu na przyszłość.
- Jeśli Herta dostanie superlicencję, to równie dobrze możemy przestać inwestować w juniorów z F2 i F3 - powiedział anonimowo portalowi motorsport.com szef jednej z ekip F1, któremu nie podoba się naginanie przepisów dla Amerykanina.
Fakt jest jednak taki, że Herta nie jest zbyt daleki od uzyskania superlicencji. Biorąc pod uwagę jego wyniki w ostatnich sezonach IndyCar, na koncie Amerykanina znajdują się 32 punkty licencyjne. Młody kierowca mógłby otrzymać też punkt za każdy występ w piątkowym treningu F1 w sezonie 2022, o ile przejedzie w nim ponad 100 kilometrów. W ten sposób można zgromadzić nawet 10 "oczek" licencyjnych.
Biorąc pod uwagę, że sezon w IndyCar dobiega końca w połowie września, Herta mógłby spędzić resztę 2022 roku na okazjonalnych występach w treningach F1. Łącznie byłoby ich sześć, co sprawiłoby, że Amerykanin miałby 38 punktów licencyjnych.
FIA może się powołać przy tym na swoje przepisy, które pozwalają w szczególnych przypadkach i ze względu na "siłę wyższą" przyznać superlicencję kierowcy, o ile "zdobył co najmniej 30 punktów licencyjnych" i startuje w jednej z czołowych kategorii wyścigowych na świecie, a IndyCar do takowych należy.
Czytaj także:
Ferrari wywiesiło białą flagę. Koniec nadziei o tytule
Mick Schumacher podjął zaskakującą decyzję. Szok w F1