Amerykanin blisko F1. Zostanie specjalny potraktowany?

Wikimedia Commons / Wolkenjaeger  / Na zdjęciu: Colton Herta
Wikimedia Commons / Wolkenjaeger / Na zdjęciu: Colton Herta

Colton Herta po raz kolejny znajduje się blisko F1. Angaż Amerykanina bierze pod uwagę Alpha Tauri, które może stracić Pierre'a Gasly'ego. Problem polega na tym, że Herta nie posiada superlicencji, która jest niezbędna do jazdy w Formule 1.

Chociaż Alpha Tauri potwierdziło Pierre'a Gasly'ego na sezon 2023, to lada moment Francuz może stać się bohaterem głośnego transferu i trafić do Alpine. Ekipa z Enstone jest gotowa wykupić jego kontrakt, po tym jak dość niespodziewanie Fernando Alonso postanowił odejść do Aston Martina, a Oscar Piastri nie chce bronić barw Alpine. "Tak" transferowi Gasly'ego miało już powiedzieć kierownictwo Red Bull Racing, do którego należy siostrzana ekipa Alpha Tauri.

Stajnia z Faenzy, w przypadku odejścia Gasly'ego, będzie musiała poszukać zastępstwa. W padoku F1 mówi się o tym, że zespół bierze pod uwagę zakontraktowanie Coltona Herty. 22-latek obecnie ściga się w amerykańskiej serii IndyCar i był już kilkukrotnie przymierzany do Formuły 1, bo szefom królowej motorsportu marzy się obecność w stawce kierowcy z USA.

Problem z transferem Herty polega na tym, że nie posiada on superlicencji, czyli dokumentu niezbędnego do jazdy w F1. Aby go uzyskać, należy wywalczyć 40 punktów licencyjnych w różnego rodzaju mistrzostwach. Tego typu przepisy zostały wprowadzone po to, aby ograniczyć napływ kierowców-sponsorów do F1, którzy nie reprezentują odpowiedniego poziomu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Sprawą Herty zajmuje się obecnie FIA, która wie, że temat jest delikatny. Kierowca z USA pomógłby w dalszej promocji F1 w tym kraju, a równocześnie światowa federacja nie chce naginać przepisów ustanowionych przez siebie i tworzyć niebezpiecznego precedensu na przyszłość.

- Jeśli Herta dostanie superlicencję, to równie dobrze możemy przestać inwestować w juniorów z F2 i F3 - powiedział anonimowo portalowi motorsport.com szef jednej z ekip F1, któremu nie podoba się naginanie przepisów dla Amerykanina.

Fakt jest jednak taki, że Herta nie jest zbyt daleki od uzyskania superlicencji. Biorąc pod uwagę jego wyniki w ostatnich sezonach IndyCar, na koncie Amerykanina znajdują się 32 punkty licencyjne. Młody kierowca mógłby otrzymać też punkt za każdy występ w piątkowym treningu F1 w sezonie 2022, o ile przejedzie w nim ponad 100 kilometrów. W ten sposób można zgromadzić nawet 10 "oczek" licencyjnych.

Biorąc pod uwagę, że sezon w IndyCar dobiega końca w połowie września, Herta mógłby spędzić resztę 2022 roku na okazjonalnych występach w treningach F1. Łącznie byłoby ich sześć, co sprawiłoby, że Amerykanin miałby 38 punktów licencyjnych.

FIA może się powołać przy tym na swoje przepisy, które pozwalają w szczególnych przypadkach i ze względu na "siłę wyższą" przyznać superlicencję kierowcy, o ile "zdobył co najmniej 30 punktów licencyjnych" i startuje w jednej z czołowych kategorii wyścigowych na świecie, a IndyCar do takowych należy.

Czytaj także:
Ferrari wywiesiło białą flagę. Koniec nadziei o tytule
Mick Schumacher podjął zaskakującą decyzję. Szok w F1

Komentarze (0)