Max Verstappen ruszał do GP Włoch z siódmego miejsca, ale na dystansie i tak znalazł sposób na pokonanie Charlesa Leclerca, przez co Ferrari zanotowało porażkę w domowym wyścigu. Nie obyło się przy tym bez kontrowersji, bo końcowa faza rywalizacji na Monzie przebiegała za samochodem bezpieczeństwa. Nie dało to Leclercowi szansy na przeprowadzenie ataku na ostatnich okrążeniach.
Być może to właśnie zakończenie wyścigu za samochodem bezpieczeństwa sprawiło, że kibice zaczęli gwizdać i buczeć na Verstappena. Pierwsze oznaki negatywnej reakcji trybun dało się zauważyć, gdy kierowca Red Bull Racing udzielił wywiadu po GP Włoch. Później głośne buczenie pojawiło się przy okazji ceremonii podium.
Co na to Verstappen? - Zdarza się. Wszyscy mówią mi o tym buczeniu, ale jestem tutaj po to, aby spróbować odnieść zwycięstwo i to zrobiliśmy. Niektórzy kibice mogą tego nie doceniać, bo są pasjonatami czy fanatykami jednego zespołu. Jednak nie zepsują mojego dnia. Cieszę się chwilą - powiedział aktualny mistrz świata w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ta dziewczyna wymiata! Zobacz jej popisy
Zachowanie fanów Ferrari nie spodobało się Leclercowi, zdaniem którego żaden kierowca F1 nie powinien być wygwizdywany albo też witany w jakikolwiek inny negatywny sposób. - Nikt nie lubi buczenia i to nie powinno było się wydarzyć. To wszystko - stwierdził lider włoskiego zespołu.
Przy okazji GP Włoch fani odpalili też race - tym razem w czerwonym kolorze. O pirotechnice sporo mówiło się już przed tygodniem, kiedy to podczas GP Holandii kibice odpalali pirotechnikę. Rzucili nawet race na tor. - Osobiście uważam, że race są w porządku, jeśli używa się ich podczas okrążenia formującego albo w momencie wyjazdu kierowców na pola startowe. Jeśli ktoś odpala je podczas wyścigu, to może doprowadzić do zamieszania - zakończył Leclerc.
Wcześniej temat wygwizdywania kierowców i buczenia pod ich adresem pojawiał się w związku z walką Maxa Verstappena z Lewisem Hamiltonem o tytuł mistrzowski w sezonie 2021. Holendrzy w ostatnich miesiącach często negatywnie witali Brytyjczyka, a fani na Wyspach podobnie reagowali na widok kierowcy Red Bulla.
Czytaj także:
Ferrari ma pretensje do sędziów. Padły konkretne zarzuty
Kontrowersje na koniec GP Włoch. "Nie chcemy tego"