Jeszcze na początku roku Alfa Romeo wierzyła w wywalczenie czwartego miejsca w klasyfikacji konstruktorów Formuły 1, bo zespół imponował prędkością i jako jedyny miał bolid znajdujący się blisko limitu wagi. Jednak w kolejnych tygodniach awarie silników Ferrari oraz działania rywali, którzy zaczęli odchudzać swoje konstrukcje, zmieniły obraz sytuacji.
Obecnie Alfa Romeo z 52 punktami zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów. O gonieniu wyżej sklasyfikowanych McLarena (129) i Alpine (125) musi zapomnieć. Za to rosną szanse, że Szwajcarów wyprzedzi Aston Martin (37). Ekipa z Hinwil znajduje się bowiem w kryzysie. Ostatnią solidną zdobycz punktową zainkasowała w połowie czerwca w Kanadzie, kiedy zgarnęła 10 "oczek".
- Nie jest dobrze, ale wciąż mamy pewien margines w tabeli - przyznał racefans.net Xevi Pujolar, szef ds. inżynierii torowej w Alfie Romeo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Zdaniem Pujolara, "zespół musi zdobyć punkty w GP Japonii i dalej naciskać". - Haas i Alpha Tauri też są w trudnej sytuacji, ale nie możemy odpuścić. Będziemy mieli kilka poprawek w bolidzie w kolejnych wyścigach - dodał inżynier Alfy Romeo, dla której zdobycie jak najwyższych nagród finansowych ma ważne znaczenie w kontekście sezonu 2023.
- W kolejnym wyścigu musimy zaliczyć lepsze kwalifikacje niż w Singapurze. Musimy też lepiej wykorzystać start i pierwsze okrążenie, bo pokazywaliśmy już w tym sezonie, że potrafimy walczyć z chłopakami z czołowej dziesiątki. W Japonii celujemy w awans do Q3, a następnie w wyścigu chcemy wywalczyć punkty w przypadku obu kierowców - zdradził Pujolar.
Ostatnie GP Singapuru było dla Alfy Romeo trudną przeprawą. Guanyu Zhou odpadł z wyścigu wskutek kontaktu sprowokowanego przez Nicholasa Latifiego, za co kierowca Williamsa otrzymał karę przesunięcia na polach startowych w GP Japonii. Natomiast Valtteri Bottas finiszował jako jedenasty, tuż za punktami.
Zdaniem inżyniera Alfy Romeo, wypadek spowodowany przez Latifiego był "głupi". - To było bardzo frustrujące dla Zhou, bo w tym wyścigu mogło jeszcze wydarzyć się tak wiele. Liczyliśmy na progres u niego, ale się nie udało - podsumował.
Czytaj także:
Mercedes bliski transferu kierowcy. To będzie zaskakujący ruch w F1
Były szef F1 poczeka na wyrok. Wraca sprawa zatajenia 650 mln dolarów