Zamieszanie z tytułem dla Verstappena. Kierowca Red Bulla rozbawiony

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Po GP Japonii pojawiło się zamieszanie związane z tym, czy Max Verstappen jest już mistrzem świata. Holender do całej sytuacji podszedł z dystansem. - To wszystko było dość zabawne - powiedział kierowca Red Bull Racing.

Max Verstappen po GP Japonii zapewnił sobie drugi w karierze tytuł mistrza świata Formuły 1. Jednak w pierwszych chwilach po zakończeniu wyścigu nie było jasne, czy Holender może już świętować wraz z Red Bull Racing. Najpierw karę otrzymał Charles Leclerc, przez co spadł z drugiego na trzecie miejsce, a następnie pojawiła się wątpliwość, czy FIA przyzna pełne punkty za GP Japonii.

Jako że kierowcy pokonali nieco ponad 50 proc. planowanego dystansu, to zdecydowana część padoku uważała, że Verstappen i inni otrzymają tylko połowę punktów. Taki był bowiem zamysł zmian regulaminowych przed sezonem 2022. Okazało się jednak, że w przepisach pozostał jeden artykuł, który nakazuje przyznać kierowcom pełne zdobycze, jeśli wyścig nie był zakończony czerwoną flagą.

Verstappen ostatecznie za GP Japonii otrzymał 25 punktów, a nie 12,5 - jak pierwotnie myślano, dlatego mógł rozpocząć świętowanie. - Podczas wyścigu nie miałem pojęcia, jaka będzie decyzja ws. punktów. Głównym celem było zwycięstwo. Gdy przekroczyłem metę, to zdałem sobie sprawę, że za mną niesamowity wyścig, że zgarnęliśmy sporo punktów, ale nie jestem jeszcze mistrzem świata - powiedział Holender w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze

- Gdy udzielałem wywiadu po wyścigu, nagle moi mechanicy zaczęli szaleć z radości i pomyślałem, że coś się dzieje. Wtedy zdałem sobie sprawę, że Perez awansował przed Leclerca, ale nadal nie wiedziałem, czy przyznali pełne punkty, czy może 50 proc., a może 75 proc. Nawet nie wiem, jak oni to liczą - dodał kierowca Red Bulla.

Verstappen dowiedział się o zdobyciu tytułu od delegata FIA ds. mediów. - Przyszedł do mnie i powiedział mi, że jestem mistrzem świata. Zaczęło się świętowanie, a ludzie po chwili powiedzieli mi, że jednak brakuje mi jeszcze punktu i nie zapewniłem sobie tytułu. To było dziwne. W końcu jednak wyszło, że mamy już wystarczającą przewagę - skomentował 25-latek.

Zamieszanie to efekt zeszłorocznego GP Belgii, kiedy to kierowcy pokonali ledwie dwa okrążenia za samochodem bezpieczeństwa, a przyznano im połowę punktów. Dlatego przygotowano specjalny przelicznik, w oparciu o który zawodnicy mają dostawać zdobycze punktowe proporcjonalnie do pokonanego dystansu. Dlatego spodziewano się, że za GP Japonii stawka F1 otrzyma tylko połowę punktów.

- Było to trochę zagmatwane, ale to wszystko było też dość zabawne - podsumował Verstappen.

Czytaj także:
"Byłem dwa metry od śmierci". Kierowca F1 przerażony
Chwile grozy z dźwigiem w GP Japonii. Jest oświadczenie ws. skandalu w F1

Źródło artykułu: