Od ponad tygodnia trwała dyskusja na temat możliwego złamania przepisów finansowych przez Red Bull Racing i Aston Martina. Media dowiedziały się, że oba zespoły mają być podejrzewane przez FIA o przekroczenie dostępnego pułapu 145 mln dolarów. Wywołało to spore poruszenie w padoku Formuły 1, bo w ubiegłym roku po tytuł mistrzowski sięgnął Max Verstappen, a dodatkowe środki bez wątpienia mogły mu w tym pomóc.
W poniedziałek FIA podsumowały audyty finansowe wszystkich ekip. Federacja oświadczyła, że w przypadku trzech zespołów doszło do złamania przepisów. Mowa o Red Bullu, Aston Martinie i Williamsie. W przypadku tych dwóch ostatnich teamów mowa jednak jedynie o naruszeniach proceduralnych. Najprawdopodobniej chodzi o zbyt późne dostarczenie faktur i rachunków.
Natomiast Red Bull miał w sezonie 2021 dokonać "drobnego" przekroczenia limitu wydatków. Przepisy za takie naruszenie uznają wydanie do 5 proc. więcej niż zezwalała na to górna granica. Mowa zatem o maksymalnie 7 mln dolarów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Podczas gdy szefowie Mercedesa i Ferrari kilkukrotnie w ostatnich dniach powtarzali, że jeśli rywal dopuścił się złamania przepisów, to powinien otrzymać surową karę, FIA nie ujawniła w poniedziałkowym komunikacie wysokości grzywny dla "czerwonych byków". Ma ona zostać podana do wiadomości publicznej w późniejszym terminie.
Christian Horner jeszcze podczas GP Singapuru zapewnił, że jego zespół zmieścił się w regulaminowym pułapie wydatków. - Nie mamy wiedzy, abyśmy złamali regulamin. Przesłaliśmy nasze rachunki w marcu do FIA. Ich proces analizy trwa i jak widać, jest to dość skomplikowana procedura, skoro ciągle jest w toku - mówił szef Red Bulla.
Za drobne przekroczenie limitu wydatków, czyli do 5 proc., można otrzymać karę finansową, stracić część punktów w klasyfikacji kierowców lub konstruktorów, zostać wykluczonym z danego Grand Prix lub otrzymać ograniczenie pracy w tunelu aerodynamicznym.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że w sezonie 2021 regulamin finansowy F1 obowiązywał po raz pierwszy. Zespoły nie do końca wiedziały, jak interpretować swoje wydatki, bo część kosztów nie jest objęta ograniczeniami. Jeśli FIA nałoży surową karę na Red Bulla, to może ona zostać potraktowana przez zespół jako niesprawiedliwa.
Z drugiej strony, pozostałe zespoły były w stanie zmieścić się w limicie kosztów i jeśli FIA nie zareaguje stanowczo na złamanie regulaminu, to może stworzyć precedens, który ekipy chętnie będą wykorzystywać w przyszłości.
Czytaj także:
"Byłem dwa metry od śmierci". Kierowca F1 przerażony
Chwile grozy z dźwigiem w GP Japonii. Jest oświadczenie ws. skandalu w F1