W ostatnim okresie obserwujemy, jak wydłużają się kariery czołowych sportowców, co ma związek z coraz większą dbałością o kondycję, zatrudnianiem trenerów personalnych i stosowaniem szczególnej diety. To zjawisko nie omija Formuły 1, gdzie rywalizuje m.in. 41-letni Fernando Alonso, a 37-letni Lewis Hamilton jest gotowy ścigać się przez pięć kolejnych sezonów.
Tymczasem zaskakującą deklarację złożył Max Verstappen. Kierowca Red Bull Racing, którego obecnie wiąże umowa z zespołem do końca sezonu 2028, nie wykluczył zakończenia przygody z F1 wraz z wygaśnięciem aktualnie trwającego porozumienia.
- Mógłbym być w F1 przez jakiś czas, ale jednak nie widzę siebie ścigającego się w wieku 40 lat. Chcę też robić inne rzeczy w życiu. Teraz czerpię sporo przyjemności z tego, co robię i na pewno pobędę w F1 przez kilka kolejnych lat. Po to podpisałem kontrakt aż do końca sezonu 2028 - powiedział Verstappen, cytowany przez gpfans.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
- Co będzie potem? Wszystko zależy od tego, jak potoczą się sprawy. Prawdopodobnie spróbuję swoich sił w innych seriach wyścigowych. W życiu trzeba próbować różnych rzeczy - dodał dwukrotny mistrz świata.
Gdy w roku 2028 wygasać będzie umowa Verstappena z Red Bullem, holenderski kierowca będzie miał 31 lat. Warto mieć jednak na uwadze, że bardzo wcześnie zaczynał on swoją przygodę z Formułą 1. Verstappen już w sezonie 2014 miał okazję testować bolid F1 i uzyskał superlicencję, co pozwoliło mu wziąć udział w sesji treningowej przed GP Japonii. Miał wtedy ledwie 17 lat i 3 dni.
Dla porównania, Alonso pojawił się w królowej motorsportu jako 20-latek. Hamilton w momencie debiutu w barwach McLarena miał 22 lata.
Obawy Verstappena dotyczące przyszłości mogą też wynikać ze zmian regulaminowych, jakie czekają F1 od roku 2026. Wtedy bolidy zaczną korzystać z nowych silników, które znacząco będą się różnić od obecnie stosowanych. Red Bull, po tym jak nie osiągnął porozumienia z Porsche, zamierza opracować jednostkę napędową we własnym zakresie. Wiąże się to z pewnym ryzykiem i istnieje obawa, że Holender nie będzie w stanie wtedy walczyć o czołowe lokaty.
Czytaj także:
Kierowcy F1 puściły nerwy. "Lepiej niech zamkną gęby na kłódkę"
Kara dla Red Bulla? Nie tak prędko