W sobotę zmarł Dietrich Mateschitz, twórca potęgi Red Bulla i właściciel dwóch zespołów Formuły 1 - Red Bull Racing oraz Alpha Tauri. Austriak miał 78 lat. Jak ustaliły niemieckie media, Mateschitz od ponad roku zmagał się z rakiem trzustki. Miliarder nie chciał korzystać z chemioterapii i postawił na medycynę alternatywną. Dlatego też był świadom nadchodzącej śmierci.
Mateschitz był wielkim fanem sportu, przez co Red Bull bardzo aktywnie promował się poprzez różnego rodzaju dyscypliny. Jego śmierć wywołała dyskusje, co do dalszej aktywności "czerwonych byków" na tej płaszczyźnie. Wydaje się jednak, że oba zespoły F1 mogą ze spokojem patrzeć w przyszłość.
Austriak przed śmiercią zatwierdził pomysł założenia spółki Red Bull Powertrains, której celem jest wybudowanie silnika F1 nowej generacji. W ten sposób zespół z Milton Keynes nie będzie już uzależniony od producentów motoryzacyjnych, z którymi współpracował na przestrzeni ostatnich lat - jednostki napędowe Red Bullowi dostarczali m.in. Renault i Honda.
- Nasza przyszłość jest ustalona. Mateschitz stworzył fundamenty pod nią. W roku 2026 Red Bull stanie się producentem jednostek napędowych, co dotąd było brakującym elementem w naszej układance. On miał wizję, jak to urzeczywistnić. Tak jak odnieśliśmy sukces z budową bolidu, tak teraz przeniesiemy tego samego ducha pracy do spółki produkującej silniki - powiedział motorsport.com Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Horner ujawnił, że Mateschitz do ostatnich dni swojego życia był informowany o planach związanych z produkcją silnika spod znaku Red Bulla. - On nakreślił tę wizję i aż do ubiegłego tygodnia był zaangażowany w prace dotyczące jednostek napędowych. To był jego plan, aby w ten sposób zabezpieczyć przyszłość zespołu na długie lata - dodał Brytyjczyk.
Wcześniej Red Bull prowadził rozmowy z Porsche. Niemiecki producent samochodów miał nabyć 50 proc. udziałów w zespole z Milton Keynes, pomagając mu przy konstruowaniu silników. Z padoku F1 docierały sygnały, że sojusz Red Bulla z Porsche miał być pomysłem Mateschitza. Miliarder chciał w ten sposób wzmocnić przyszłość "czerwonych byków" w F1, bo część projektu musiałaby być współfinansowana przez Niemców.
Negocjacje Red Bulla z Porsche załamały się jednak latem, po tym jak Horner bał się utraty niezależności zespołu i wpływu Niemców na kluczowe decyzje. Nie jest jednak jasne, jak na tę decyzję zapatrywał się Mateschitz.
Na kilka dni przed śmiercią właściciela Red Bulla, Max Verstappen zapewnił sobie drugi tytuł mistrzowski w F1. Czy to oznaka, że zespół wraca do dominacji, jakiej byliśmy świadkami za sprawą Sebastiana Vettela w latach 2010-2013? - Nie można snuć takich dywagacji. Mamy mocnych rywali. Ten rok był dla nas wspaniały, pobiliśmy wiele własnych rekordów, a przed nami ciągle trzy wyścigi. Jednak nasi konkurenci wrócą bardzo mocni w kolejnym sezonie - podsumował Horner.
Czytaj także:
Dietrich Mateschitz odrzucił chemioterapię. Nowe fakty ujrzały światło dzienne
Fernando Alonso wściekły na sędziów. Padły ważne słowa