Bez wątpienia Fernando Alonso zasłużył na miano jednego z bohaterów GP USA. Kierowca Alpine brał udział w poważnym wypadku sprowokowanym przez Lance'a Strolla, w którym mocno ucierpiał jego bolid, a mimo wszystko zdołał dojechać do mety na siódmej pozycji. Z tego powodu dwukrotny mistrz świata Formuły 1 nie ukrywał swojej radości.
- Mamy naprawdę pancerny bolid, co? - żartował Alonso w rozmowach z dziennikarzami telewizyjnymi, ale jego radość nie trwała długo. Haas oprotestował wyniki GP USA, bo wskutek uderzenia o bandę w pojeździe Alpine doszło do licznych uszkodzeń. Konsekwencją tego było odpadnięcie lusterka w późniejszej fazie wyścigu.
Sędziowie przyjęli protest Haasa i dopisali do wyniku Alonso 30 s, przez co wypadł on z punktowanej dziesiątki i został sklasyfikowany na piętnastym miejscu. Alpine odwołało się od tej decyzji. W czwartek, tuż przed GP Meksyku, stewardzi mają zająć się sprawą i ocenią, czy francuska ekipa ma w ogóle prawo wnosić apelację od kary. Jeśli tak, sędziowie ponownie ocenią zasadność nałożenia sankcji na 41-latka.
Alonso do całej sytuacji odniósł się w mediach społecznościowych. Podziękował za liczne wiadomości z wyrazami wsparcia, jakie zaczął otrzymać od kibiców. Spora część sympatyków obawiała się bowiem o stan zdrowia legendy F1, bo jego bolid wskutek kontaktu ze Strollem pofrunął w powietrzu i naprawdę mocno uderzył w bandy.
"To jeden z tych rzadkich momentów w sporcie, gdy czuję, że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie i podzielamy tę samą opinię na temat zasad i regulaminów" - napisał Alonso, odnosząc się do kary sędziów, która zdaniem wielu ekspertów i kibiców jest przesadzona.
Zdaniem hiszpańskiego kierowcy, czwartkowe orzeczenie sędziów będzie mieć duży wpływ na przyszłość F1. "To ważny dzień dla sportu, ponieważ ta decyzja pokaże, czy zmierzamy we właściwym kierunku" - dodał reprezentant zespołu z Enstone.
Kierownictwo Haasa podkreślało po GP USA, że nie ma nic przeciwko Hiszpanowi. Protest amerykańskiej ekipy wynikał z tego, że w sezonie 2022 trzykrotnie była ona wzywana przez sędziów do naprawy bolidu w podobnych sytuacjach, przez co Kevin Magnussen musiał się meldować w alei serwisowej. W przypadku Fernando Alonso i GP USA zabrakło takiego ruchu, więc Haas domaga się konsekwencji ze strony stewardów.
Czytaj także:
To koniec! Zepsuł plany Kubicy, teraz mówi "dość"
Dietrich Mateschitz szykował bliskich na śmierć. Co dalej z Red Bullem?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce