W październiku FIA ujawniła, że Red Bull Racing przekroczył limit wydatków w sezonie 2021 i złamał tym samym regulamin Formuły 1. Podczas gdy dopuszczalne było wydanie 145 mln dolarów, "czerwone byki" popełniły "drobne naruszenie". Przepisy za takowe uznają przekroczenie dostępnego pułapu o 5 proc. Zespół z Milton Keynes nie zgodził się interpretacją federacji, ale równocześnie rozpoczął rozmowy ws. dobrowolnego poddania się karze.
FIA w piątek opublikowała komunikat, z którego wynika, że Red Bull za złamanie przepisów otrzymał karę w wysokości 7 mln dolarów. Musi ją zapłacić w ciągu najbliższych 30 dni. Dodatkowo ekipie ograniczono dostęp do tunelu aerodynamicznego o 10 proc.
Warto zauważyć, że szefowie Red Bulla poprzez negocjacje z Mohammedem ben Sulayemem sporo ugrali dla siebie. Z nieoficjalnych wieści z padoku F1 wynika, że pierwotna propozycja FIA zakładała ograniczenie dostępu do tunelu aerodynamicznego aż o 25 proc. Byłby to zatem znacznie poważniejszy cios dla ekipy "czerwonych byków".
Red Bull przedstawił FIA dokumenty, z których wynikało, że w sezonie 2021 zmieścił się w limicie wydatków. Jednak zespół błędnie zinterpretował niektóre rachunki, co doprowadziło do korekty kosztów aż o 5,6 mln funtów (ok. 6,48 mln dolarów). Kwoty te zostały wydane m.in. na ubezpieczenia społeczne dla pracowników, płatne praktyki czy serwis silników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce
W przypadku ostatniego wydatku popełniono jednak błąd obliczeniowy, bo wydatki na jednostki napędowe powinna zaksięgować spółka Red Bull Powertrains - założona przez zespół w celu budowy silników. Ponadto wybrane koszty związane z rozwojem jednostek napędowych są zwolnione z limitu wydatków.
Oznacza to, że ostateczny budżet Red Bulla w sezonie 2021 wynosił nieco ponad 118 mln funtów, co przy ówczesnym kursie dolara dało przekroczenie pułapu kosztów o ok. 1,8 mln funtów, czyli 1,6 proc. FIA przyznała przy tym, że gdyby zespół stosował się prawidłowo do interpretacji przepisów, to przekroczyłby limit o ponad 432 tys. funtów.
Dobrowolne poddanie się karze przez Red Bulla zamyka aferę w F1. "Czerwone byki" nie mają prawa do odwołania się od tej decyzji, podobnie zresztą jak ich rywale. Należy jednak przypuszczać, że szefowie Mercedesa czy Ferrari nie będą zadowoleni z dość łagodnej sankcji. Przez kilka ostatnich tygodni Toto Wolff i Mattia Binotto wielokrotnie powtarzali, że łamanie limitów wydatków powinno być surowo karane, bo w innym razie tego typu przepisy nie mają sensu.
Czytaj także:
Alfa Romeo opuszcza F1. Ważna wiadomość dla Kubicy
Lewis Hamilton podjął decyzję ws. przyszłości. Ważny komunikat dla fanów F1