Dziwne ruchy Ferrari. Ta decyzja może mieć fatalne skutki

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Mattia Binotto
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Mattia Binotto

- Tracisz dyrektora technicznego i szefa zespołu, a jeśli nie masz kogoś na jego miejsce, to wygląda to dziwnie - tak Martin Brundle ocenia zachowanie Ferrari. Mattia Binotto odszedł z firmy, a Włosi mają spory problem ze znalezieniem następcy.

W ostatni wtorek Mattia Binotto złożył rezygnację z funkcji szefa Ferrari po niespełna czterech latach pracy. Decyzja Włocha powiązana była z wydarzeniami w sezonie 2022, w którym zespół z Maranello odnosił zwycięstwa na początku kampanii i zgłaszał mistrzowskie aspiracje, po czym popełnił szereg błędów i miał problemy z niezawodnością. W efekcie tytuł mistrzowski w cuglach zgarnął Red Bull Racing.

Z nieoficjalnych informacji płynących z Ferrari wynika, że 53-latek nie czuł, aby miał odpowiedniego wsparcie najważniejszy osób w firmie - dotyczyło to przede wszystkim prezydenta Johna Elkanna i dyrektora generalnego Benedetto Vigny.

Mattia Binotto ma odejść z Ferrari z końcem grudnia 2022 roku, ale firma nadal nie ma jego następcy. Z padoku docierają wieści, że propozycję objęcia rządów w Maranello odrzucili już Andreas Seidl, Gerhard Berger, Christian Horner i Franz Tost. W tej sytuacji na nowego szefa ekipy typowano Frederica Vasseura, ale ostatecznie jego kandydatura miała zostać odrzucona.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek już znudziło się odpoczywanie

Działań Ferrari nie rozumie Martin Brundle, były kierowca F1, a obecnie ekspert Sky Sports. - Tracisz dyrektora technicznego i szefa zespołu, a jeśli nie masz kogoś na jego miejsce, to wygląda to dziwnie. Jednak taka jest już natura F1 - powiedział Brytyjczyk, cytowany przez motorsport.com.

Włosi mogli się przygotować na odejście Binotto, bo plotki o jego możliwej rezygnacji pojawiały się już wiele tygodni temu. Zdaniem Brundle'a, firma powinna spojrzeć w kierunku osoby, która nie będzie się znajdować na celowniku tamtejszych mediów. - W Ferrari musisz mówić po włosku i myślę, że na tym polega problem - ocenił.

- Jeśli spojrzysz wstecz, to ostatnie sukcesy w F1 to efekty rządów Francuza Jeana Todta, który miał wsparcie Brytyjczyka Rossa Brawna i Rory'ego Byrne'a z Republiki Południowej Afryki. Może tego właśnie potrzebują, czegoś takiego - ludzi, którzy nie będą codziennie narażeni na to, co pisze się we włoskich mediach - podsumował Brundle.

Czytaj także:
Hamilton wyśmiał Verstappena i Red Bulla. "Czuję się jak u Kardashianów"
Zmowa mediów ws. Michaela Schumachera. "Nie będziemy o tym pisać ani mówić"

Komentarze (0)