W miniony weekend miało dojść do wypadku Lance'a Strolla podczas jazdy na rowerze w Hiszpanii. Kontuzja kierowcy Aston Martina owiana jest jednak tajemnicą. Zespół z Silverstone poinformował o niej w lakonicznym komunikacie. Z powodu urazów 24-latek nie był w stanie wziąć udziału w przedsezonowych testach Formuły 1 w Bahrajnie.
Przedstawiciele Aston Martina konsekwentnie odmawiają jasnej deklaracji ws. występu Lance'a Strolla w GP Bahrajnu, a czas nagli. Inaugurację sezonu 2023 zaplanowano bowiem na 5 marca. Z padoku F1 docierają jednak informacje, że kanadyjski kierowca wskutek wypadku złamał oba nadgarstki i szanse na jego start w wyścigu są minimalne.
Z tego też powodu więcej czasu za kierownicą w testach dostał rezerwowy Felipe Drugovich. Podczas gdy spodziewano się, że to Fernando Alonso będzie jeździł przez trzy dni modelem AMR23 w Bahrajnie, młody Brazylijczyk rozpoczął testy w czwartkowy poranek, a kolejną szansę w kokpicie dostał w sobotę.
Jednak komentator David Croft w Sky Sports zasugerował, że Aston Martin nie określił się ws. składu zespołu na GP Bahrajnu, bo może rozważać "plan B". Miałby nim być jednorazowy występ Sebastiana Vettela. Niemiec w sezonach 2021-2022 był związany z zespołem z Silverstone, po czym zakończył karierę w królowej motorsportu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni
Gdy spekulacje Crofta potwierdziły się, ziściłoby się marzenie wielu kibiców F1. W Aston Martinie przez jeden wyścigów zobaczylibyśmy dwie legendy - Fernando Alonso i Sebastiana Vettela. Hiszpan i Niemiec przed dekadą toczyli zażarte boje o tytuły mistrzowskie, co miało wtedy wpływ na ich relacje. W ostatnim okresie Alonso i Vettel utrzymywali jednak serdeczne kontakty.
Czy w tej plotce może być ziarnko prawdy? Inne źródła z padoku twierdzą, że Vettel obecnie przebywa z rodziną na wakacjach, przez co jego szanse na "awaryjny" występ w GP Bahrajnu są niewielkie. Oficjalną decyzję o starcie Strolla albo jego ewentualnym zastępcy mamy poznać na początku przyszłego tygodnia.
Czytaj także:
- "Chodzący trup". Tak podsumowali Schumachera
- Próba cenzury rozwścieczyła kierowców F1. Nadal będą mówić to, co myślą