Gorąco w Ferrari. Charles Leclerc zażądał rozmowy z kierownictwem firmy

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Charles Leclerc rozpoczął nowy sezon F1 od awarii silnika. Dodatkowo tempo Ferrari znacząco odstaje od Red Bulla. Z tego też powodu 25-latek jest wyraźnie niezadowolony i miał zażądać pilnego spotkania z szefostwem całej firmy.

Przez całą zimę z Maranello docierały pozytywne sygnały. Nowy bolid Ferrari miał być znacznie szybszy od poprzednika, silnik mniej awaryjny, a cała konstrukcja miała lepiej dogadywać się z oponami Pirelli. Jednak już GP Bahrajnu zweryfikowało założenia Włochów. Stajnia z Maranello nie miała podejścia do Red Bull Racing, a dodatkowo Charles Leclerc nie dojechał do mety z powodu usterki jednostki napędowej.

Z informacji "La Gazzetta dello Sport", wydarzenia z toru Sakhir miały wywołać ostrą reakcję u Leclerca. Monakijczyk już w zeszłym roku przeżył trudne chwile, gdy wskutek ciągłych błędów zespołu i awarii stracił szansę na tytuł mistrzowski. Teraz historia się powtarza.

Zdaniem włoskiego dziennikarza, lider Ferrari zażądał pilnego spotkania z władzami całej firmy - prezydentem Johnem Elkannem i dyrektorem generalnym Benedetto Vigną. Źródło gazety twierdzi, że prośba została spełniona i kierownictwo Ferrari wysłuchało, co Leclerc miał im do powiedzenia.

Kierowca z Monako jest zaniepokojony wydarzeniami w zespole na początku sezonu i nie chce powtórki sprzed roku. Podczas rozmowy Elkann miał zapewnić Leclerca, że zostaną podjęte szybkie decyzje w celu naprawienia sytuacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan

Leclerc ma być sfrustrowany, bo jego marzeniem jest zdobycie tytułu mistrzowskiego z Ferrari. Monakijczyk ma poczucie, że może stracić najlepsze lata w F1 na jeździe niekonkurencyjnym bolidem. Jego umowa z włoską ekipą wygasa po sezonie 2024 i zdaniem kilku źródeł z padoku, kierowca wstrzymuje rozmowy ws. jej przedłużenia. Leclerc chce bowiem poczekać, w którą stronę podąży Ferrari w najbliższych miesiącach.

Z ustaleń "La Gazzetta dello Sport" wynika, że Leclerc nie chce odchodzić i wolałby przedłużyć umowę z dotychczasowym pracodawcą. Monakijczyk ma być niezwykle wdzięczny firmie, że trafił do akademii talentów Ferrari, bo bez tego nigdy nie dotarłby do F1. Teraz chce się odpłacić za otrzymane zaufanie tytułem mistrzowskim, ale wcześniej musi otrzymać konkurencyjny bolid.

Czytaj także:
- Ferrari straciło ważnego pracownika. Wstrząsy w zespole
- Nakręcili serial o mistrzu świata F1. Pierwsza taka produkcja o Verstappenie

Komentarze (0)