O ile Red Bull Racing rozpoczął sezon Formuły 1 ze zdecydowaną przewagą nad rywalami, o tyle Aston Martin wydaje się być obecnie drugą siłą w stawce. Przyniosło to Fernando Alonso dwa podia - w Bahrajnie oraz Arabii Saudyjskiej. 41-latek jest zachwycony modelem AMR23, jaki zimą zbudowali inżynierowie z Silverstone, ale po cichu myśli o czymś więcej.
Hiszpan jest obecnie kierowcą, który ma największe szanse na ogranie Maxa Verstappena i Sergio Pereza. Sam ma tego świadomość, ale. nie ukrywa, że wygranie wyścigu F1 nie będzie zadaniem łatwym. - Potrzebujemy pomocy Red Bulla. W końcu przyjdzie taki moment, że nie będą w stanie dojechać do mety na pierwszym i drugim miejscu - powiedział Alonso w Sky Sports, nawiązując do dwóch dubletów "czerwonych byków".
- Max miał awarię w kwalifikacjach, a gdyby wydarzyło się to w wyścigu, to musieliby się wycofać z rywalizacji. Będą zatem tory, na których ich problemy z bolidem czy cokolwiek innego może nam pomóc. Miejmy nadzieję, że skorzystamy wtedy z sytuacji - dodał Alonso.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają
Alonso od dekady czeka na zwycięstwo w F1. O ile po swoim powrocie do ścigania udało mu się stanąć na podium GP Kataru w roku 2021, o tyle jako pierwszy linię mety mijał w sezonie 2013 - podczas GP Hiszpanii.
Pocieszeniem dla byłego mistrza świata jest to, że w Arabii Saudyjskiej jego bolid pod względem tempa był nieco bliżej Red Bulla. - W Bahrajnie, gdyby musieli naciskać, byliby zdecydowanie z przodu. Tutaj byli na czele, ale już nie tak bardzo. To dobrze. Do tego prowadziłem w wyścigu zaraz po starcie, więc mamy pierwsze zdjęcia Aston Martina na czele F1. Mam nadzieję, że nie ostatnie - podsumował.
Czytaj także:
- Koniec złudzeń w Ferrari. W zespole już wiedzą
- Lewis Hamilton popełnił kosztowny błąd? "To pogarsza sytuację"