Formuła 1 ma kolejnego miliardera. Wysokie ryzyko się opłaciło

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Świat F1 pełen jest miliarderów. Łączy ich fakt, że trafili do tego sportu w momencie, gdy zbudowali swoje imperium biznesowe. Nieco inaczej jest z Toto Wolffem. Austriak stał się bogaczem za sprawą królowej motorsportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Z danych magazynu "Forbes" wynika, że Formuła 1 doczekała się kolejnego miliardera. Jest nim Toto Wolff, którego majątek przekroczył wartość miliarda dolarów. To skutek rosnącej popularności dyscypliny, która napędzana jest przede wszystkim przez serial "Drive to survive" Netfliksa.

Austriak, który ma polskie korzenie - jego matka pochodzi spod Częstochowy, jest właścicielem 33 proc. akcji Mercedesa. Równocześnie 51-latek posiada udziały w Aston Martinie, dokonuje też inwestycji finansowych za sprawą swoich firm doradczych Marchfifteen i Marchsixteen.

"Były kierowca wyścigowy wkupił się w łaski Mercedesa w F1 w roku 2013, na długo przed tym, jak wartość zespołu gwałtownie wzrosła. Poprowadził ekipę do ośmiu tytułów mistrza świata konstruktorów z rzędu" - przypomniał dziennikarz Matt Craig z "Forbesa".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Wolff w niedawnej rozmowie z "The Times" mówił, że nie zastanawiał się zbyt długo, gdy otrzymał ofertę nabycia 33 proc. akcji Mercedesa. - To było trochę, jak moje działanie na rynku wysokiego ryzyka. Kupuj, inwestuj, rozwijaj, sprzedawaj, ale zawsze masz wyjście - powiedział obecny szef Mercedesa.

- W roku 2020 doszedłem do wniosku, że to jest to, co lubię robić. Podoba mi się strona sportowa tego, jak i biznesowa F1. Pandemia COVID-19 nauczyła nas, że firmy tworzące kontent widowiskowy są odporne na kryzysy. Jeśli jesteś w stanie stworzyć odpowiednie show, zapewnisz rozrywkę ludziom - dodał Wolff.

Mercedes w ostatnich dwóch sezonach spadł jednak z piedestału. Niemcy źle odczytali nowe regulacje techniczne, przez co przegrali batalię z Red Bull Racing i Ferrari w ubiegłym roku, a w obecnym również nie są w stanie sprostać wymaganiom narzuconym przez "czerwone byki". Z tego powodu pojawiły się ostatnio sugestie, że Wolff mógłby zakończyć pracę w Brackley w roli szefa zespołu F1.

- Przeszliśmy przez różne wzloty i upadki. Nie ma u mnie ani jednego milimetra wątpliwości. Otrzymuję ogromne wsparcie ze strony szefów Mercedesa. Oni wierzą, że możemy wrócić na właściwe tory. Nie mógłbym prosić o większe wsparcie - odpowiedział Wolff w "Speedweeku".

Czytaj także:
Ojciec Verstappena znęcał się nad synem? Stanowcza odpowiedź Holendra
Historia Kubicy ciekawsza niż Lewandowskiego. Czy powstanie serial o polskim kierowcy?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty