Nyck de Vries stanowi ciekawy przypadek. Holender od początku swojej kariery uważany był za spory talent, o czym świadczyć mogą tytuły mistrzowskie w Formule 2 i Formule E. Jednak brak wsparcia sponsorskiego sprawiał, że de Vries nie przykuwał uwagi żadnej z ekip Formuły 1. Sytuacja zmieniła się dopiero w roku 2022.
Holenderski kierowca, będąc rezerwowym Williamsa, otrzymał szansę występu w GP Włoch w miejsce chorego Alexandra Albona. Spisał się przy tym na tyle dobrze, że szefowie Alpha Tauri postanowili zakontraktować go na sezon 2023. Tu zaczęły się jednak schody, bo w tegorocznych kwalifikacjach i wyścigach F1 był on znacznie gorszy od zespołowego partnera - Yukiego Tsunody.
Chociaż za nami dopiero trzy wyścigi F1 w tym roku, to de Vries już musi się martwić o swoją obecność w mistrzostwach. - Dostrzegam jednak pozytywy w postaci znaczącego progresu w ostatnich dwóch wyścigach. Jeśli jesteś o krok z tyłu, tak jak nasz zespół teraz, to czasem wszystko musi się idealnie dopasować. W naszym przypadku nie zawsze widać, że idzie nam dobrze - powiedział Holender w "Formule 1".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
De Vries równocześnie uczy się presji, jaka towarzyszy występom w F1. - To jest nieodłączny element Formuły 1. Wszyscy ją oglądają, wszyscy lubią te wyścigi. To jednak dobrze, że są głosy krytyczne. Każdy ma prawo do swojej opinii i ja szanuję komentarze innych - ocenił kierowca Alpha Tauri.
- Nie możesz zadowolić wszystkich. Zawsze masz fanów, ale i krytyków. Wierzę, że z czasem wszystko się ułoży. Wraz z zespołem ciężko nad tym pracuję - dodał de Vries.
Alpha Tauri już w ubiegłym sezonie notowała nie najlepsze wyniki w F1. Drugi z zespołów Red Bulla zajął przedostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Rok 2023 miał być znacznie lepszy dla ekipy z włoskiej Faenzy, ale wiele wskazuje na to, że inżynierowie ponownie popełnili błędy przy budowaniu bolidu.
De Vries ma z tyłu głowy sytuację zespołu, ale wierzy też, że ostatecznie zachowa miejsce w F1. - Presja zawsze jest obecna na tym świecie. Jako kierowca, niezależnie od kategorii wyścigowej, musisz walczyć o przetrwanie. Popyt na miejsca w bolidach w motorsporcie jest zawsze większy niż podaż, więc presja jest czymś obowiązkowym - podsumował.
Czytaj także:
- Miliarder chce zwycięstw w F1. Podia Alonso już mu nie wystarczą
- Wyrzucił Rosjanina z zespołu. "Inaczej zostalibyśmy ukrzyżowani"