Charles Leclerc zdobył dla Ferrari pierwsze pole position w sezonie 2023, które następnie zamienił w premierowe podium w tym roku. Monakijczyk ukończył GP Azerbejdżanu na trzeciej pozycji, bo w wyścigu po raz kolejny problemem okazało się tempo modelu SF23 na dłuższym dystansie. W efekcie 25-latek nie miał szans na podjęcie walki z duetem Red Bull Racing.
Po wyścigu w Baku kierownictwo Ferrari ujawniło, że począwszy od najbliższego GP Miami w czerwonym samochodzie pojawiać się będą znaczące aktualizacje. - Zaczniemy przywozić nowe części począwszy od Miami, aż na kilka kolejnych wyścigów. Zobaczymy, jak samochód zareaguje na aktualizacje. Nowinki to jedno, ale wydobycie z nich całego potencjału to drugie - powiedział Frederic Vasseur, cytowany przez motorsport.com.
Leclerc dojechał do mety w Baku z 21 s straty do zwycięzcy, co pokazuje, jak wiele musi nadrobić Ferrari w nadchodzących tygodniach. - Red Bull był od nas znacznie szybszy i nie mamy się co oszukiwać. Czy to jest kwestia aerodynamiki bolidu, czy też spraw mechanicznych, to już drugorzędna kwestia - dodał szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
- Nam brakuje regularności. W Baku ten bolid był o wiele bardziej konsekwentny, więc idziemy we właściwym kierunku - przyznał Vasseur.
Ferrari zamierza się przyjrzeć m.in. systemowi DRS, jaki pojawił się w bolidzie Red Bull Racing. Sprawia on, że Max Verstappen i Sergio Perez na prostych zyskują ogromną przewagę i dysponują większą prędkością. Dało się to zauważyć w Baku, gdzie na długiej prostej oba bolidy Red Bulla przemknęły obok Leclerca z ogromną łatwością.
- Jedną z mocnych stron Red Bulla jest ich DRS. Musimy zrozumieć, co oni robią i nad tym pracujemy. Zmniejszyliśmy już część strat względem ubiegłego roku, bo już wtedy mieli lepszy DRS, ale wciąż mamy miejsce na poprawę - oświadczył szef stajni z Maranello.
Czytaj także:
- Red Bull pozwoli walczyć Perezowi o tytuł. Szykuje się konflikt z Verstappenem?
- Nudne wyścigi zagrożeniem. Szef Mercedesa skarcił F1