Sergio Perez był ustawiony na pole position, a Max Verstappen na dziewiątej pozycji startowej. Dlatego też Meksykanin uważany był za faworyta GP Miami. Jednak to Holender dał popis jazdy na Florydzie. Potrzebował ledwie 15 okrążeń, by przebić się na drugie miejsce. Następnie bardzo szybko dogonił również Pereza.
Obu kierowców Red Bull Racing różniła jednak strategia. O ile Perez rozpoczął wyścig na pośredniej mieszance, o tyle aktualny mistrz świata założył na start twarde opony. W ten sposób 25-latek mógł opóźnić moment zjazdu do alei serwisowej. Jako że zużycie twardej mieszanki było minimalne, to Verstappen zaliczył pit-stop dopiero na 46. okrążeniu.
Już na tym etapie wyścigu było jasne, że Verstappen na twardej gumie wypracował sobie na tyle dużą przewagę nad zespołowym partnerem, że GP Miami padnie jego łupem. Holender po wizycie u mechaników potrzebował ledwie dwóch "kółek", by zniwelować 1,5 s straty i odzyskać prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
- To był dobry wyścig. Na początku trzymałem się z dala od kłopotów, a potem pojechałem czyste Grand Prix, wyprzedzałem bolidy jeden po drugim - powiedział Verstappen w Sky Sports, zdaniem którego to właśnie długi przejazd na twardej mieszance utorował mu drogę do sukcesu.
- Mogłem pozostać bardzo długo na tych oponach i myślę, że to zrobiło różnicę. Po pit-stopie stoczyłem małą bitwę z Sergio, walka była czysta i to jest najważniejsze, bo odnieśliśmy wspaniałe zwycięstwo - dodał aktualny mistrz świata.
Verstappen zwycięstwem w GP Miami potwierdził dobrą dyspozycję z treningów, w których dominował. 25-latek miał pecha jedynie w kwalifikacjach, w których nie pokonał mierzonego okrążenia, a wypadek Leclerca w końcówce uniemożliwił mu podjęcie drugiej próby. - Zachowaliśmy spokój, pojechaliśmy czysty wyścig i wygranie go z dziewiątej pozycji startowej daje nam większą satysfakcję - podsumował.
Czytaj także:
- Fatalny błąd kierowcy Ferrari. Ma pretensje do samego siebie
- Max Verstappen utrudnił sobie życie. Mistrz świata w kiepskim położeniu