Arabia Saudyjska z rozmachem weszła do Formuły 1. Jej gigant paliwowy, firma Aramco, został jednym z głównych sponsorów dyscypliny. 10-letni kontrakt opiewa na kwotę ponad 500 mln dolarów. Równocześnie Saudyjczycy płacą ponad 65 mln dolarów rocznie za prawa do wyścigu F1. Są nawet gotowi organizować dwie rundy w trakcie jednego sezonu.
Równocześnie media kilka miesięcy temu ujawniły, że państwowy fundusz z Arabii Saudyjskiej (PIF) był gotów nabyć Formułę 1. Zaoferował on Amerykanom z Liberty Media kwotę nieco ponad 20 mld dolarów. Propozycja została odrzucona, ale saudyjskie władze miały poinformować właściciela F1, że pozostaje ona aktualna i strony zawsze mogą wrócić do rozmów.
Greg Maffei, dyrektor generalny Liberty Media, na ostatniej konferencji zapewnił jednak, że sprzedaż F1 "nie wchodzi w grę". - Czy jest jakaś szansa na to, że sprzedamy ten biznes i zapłacimy później tzw. podatek korporacyjny? Cóż, to powinno zakończyć wszelkie dyskusje. Mówię wam, moi przyjaciele, że jeśli pojawiają się plotki, że Saudyjczycy mogą kupić F1 nawet w przyszłym tygodniu, to nie wchodzi to w grę - powiedział Maffei, cytowany przez racingnews365.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi
Plotki sprzed kilku miesięcy wywołały konflikt między właścicielem F1 a FIA. Wszystko przez komentarze Mohammeda ben Sulayema. Prezydent światowej federacji uznał, że kwota ewentualnej transakcji jest przeszacowana, a królowa motorsportu nie jest warta 20 mld dolarów. Emiratczyk wezwał potencjalnego nabywcę do "zachowania zdrowego rozsądku".
W odpowiedzi na słowa ben Sulayema, Formuła 1 odpowiedziała ostrym komunikatem, w którym stwierdziła, że komentarze prezydenta FIA "ingerują w nasze komercyjne prawa do F1 w sposób niedopuszczalny" i oskarżyła go o działania na niekorzyść spółki.
- Jesteśmy bardzo entuzjastycznie nastawieni do tego, gdzie F1 jest teraz, ale również dokąd zmierza. Spójrzcie na strumienie dochodów, wszystkie mają bardzo dobry kierunek. Zwiększyliśmy liczbę kibiców przed telewizorami, jak i liczbę podmiotów, które chcą promować nasz produkt. Mamy też promotorów, którzy są naszymi partnerami - zaznaczył Maffei podczas ostatniego wystąpienia.
Czytaj także:
- Formuła 1 straci miliony dolarów. Skutki odwołania GP Emilia Romagna
- Wyjątkowy gest Ferrari dla ofiar powodzi. 1 mln euro na cele humanitarne