Zmuszą Alonso do odejścia z zespołu? Zdecydowany komentarz ws. Hiszpana

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Fernando Alonso w przeszłości w ostrych słowach krytykował silniki Hondy w F1, przez co podpadł szefom japońskiego koncernu. Tymczasem Azjaci właśnie zostali nowym partnerem Aston Martina. Czy to oznacza koniec Alonso w zespole z Silverstone?

Fernando Alonso słynie z tego, że nie gryzie się w język. W roku 2015 hiszpański kierowca dał się namówić na transfer do McLarena, bo obiecano mu, że jednostka napędowa Hondy pozwoli na walkę o zwycięstwa w Formule 1. Stało się jednak inaczej. Silnik Japończyków w pierwszych latach był niezwykle awaryjny i mało wydajny.

Alonso regularnie otrzymywał kary za wymianę kolejnych podzespołów silnika i nie kończył wyścigów z powodu awarii. Gdy rozgrywano GP Japonii na domowym torze Hondy, kierowca z Oviedo krzyczał przez radio, że jest to "silnik GP2", a więc niższej serii wyścigowej. Te słowa nie spodobały się szefom azjatyckiego giganta.

Honda zakładała 10-letnią współpracę z McLarenem, ale w obliczu fatalnych relacji obu stron, kontrakt przedwcześnie zerwano. Azjaci postawili za to na Red Bull Racing i Alpha Tauri. Dalszy rozwój silnika sprawił, że firmie udało się w końcu wyprodukować konkurencyjną jednostkę, co zaowocowało tytułem dla Maxa Verstappena w sezonie 2021.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kosmos! Ustanowili niezwykły rekord świata

Honda opuściła wtedy też oficjalnie F1, ale lada moment wróci do stawki - jako partner silnikowy Aston Martina w roku 2026. To o tyle ciekawe, że kierowcą brytyjskiego zespołu jest obecnie Alonso. Czy Japończycy będą naciskać, aby ekipa zrezygnowała z Hiszpana?

- Wybór kierowców należy do zespołu. Jeśli ekipa tak zdecyduje, to ponownie będziemy współpracować z Alonso. Nie będziemy mieli żadnych obiekcji co do tego, czy będzie jeździł bolidem z naszym silnikiem - powiedział Koji Watanabe, prezes Honda Racing Corporation, cytowany przez planetf1.com.

- Przyspieszyliśmy rozwój naszego silnika podczas poprzedniego pobytu w F1, do czego przyczyniła się m.in. praca Alonso. To umożliwiło nam zdobycie mistrzostwa świata. Bardzo szanujemy Fernando. Nie będziemy jednak zaangażowani w wybór kierowców czy zarządzanie zespołem. To decyzje leżące w gestii Aston Martina - dodał Watanabe.

Osobną kwestią jest to, czy Alonso w sezonie 2026 nadal będzie startować w F1. Hiszpan wkrótce skończy 42 lata, a jego umowa obowiązuje do końca 2024 roku z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. W momencie wejścia w życie współpracy z Hondą, były mistrz świata będzie miał 45 lat.

- Fernando wiele wnosi do naszego zespołu na torze, jak i poza nim. Jakiś czas temu rozmawiałem z nim o kierunku, który zamierzamy obrać. Jestem pewien, że obecni tutaj odnoszą się do komentarzy z jego ust, jakie padły w trakcie walki na torze. On rozumie i szanuje to, co robi Honda. Wygrali z Red Bullem dwa tytuły mistrzowskie, w tym roku mogą sięgnąć po kolejny. Są dla nas wspaniałym partnerem i Fernando to wie - powiedział Martin Whitmarsh, dyrektor generalny Aston Martina.

- Prawdopodobnie rok 2026 nie jest jeszcze w planach Fernando. Mam nadzieję, że będzie z nami przez kilka lat, a jeśli będzie tak sprawny i konkurencyjny jak obecnie, to byłoby fantastycznie mieć go w bolidzie również w sezonie 2026 - dodał Whitmarsh.

Czytaj także:
Kubica na radarze miliardera. "Odbyliśmy miłą rozmowę"
Hamilton dał słowo Mercedesowi? Transfer do Ferrari wątpliwy

Komentarze (0)