"Kocham Ferrari". Leclerc nie boi się plotek o Hamiltonie
Lewis Hamilton coraz częściej łączony jest z Ferrari, a transfer Brytyjczyka mógłby wpłynąć na sytuację Charlesa Leclerca w zespole. Monakijczyk nie przejmuje się jednak spekulacjami. - Te plotki nie mają na mnie wpływu - stwierdził lider Ferrari.
Leclerc sam jest przedmiotem wielu spekulacji, bo w padoku Formuły 1 nie brakuje sugestii, że w razie transferu Hamiltona, on powędrowałby w przeciwnym kierunku - do Mercedesa. Co na to sam zainteresowany? - Nie będę komentował ostatnich spekulacji, ale to prawda, że to coś nowego w mojej karierze - stwierdził kierowca z księstwa w rozmowie z "Monaco Matin".
- Przybyłem do F1 jako kierowca Alfy Romeo, a potem ku zaskoczeniu wszystkich zostałem ogłoszony jako kierowca Ferrari. Od tego czasu nigdy nie było żadnych wątpliwości ws. mojej osoby, bo miałem długoterminowy kontrakt - dodał Leclerc, którego porozumienie z Ferrari wygasa z końcem sezonu 2024.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kosmos! Ustanowili niezwykły rekord świataLeclerc wywodzi się z akademii talentów Ferrari i jest pierwszym kierowcą, który poprzez ten program trafił do głównego zespołu. - Kocham Ferrari, zawsze marzyłem o ściganiu się dla tego zespołu i te plotki nie mają na mnie wpływu - zaznaczył młody kierowca.
Równocześnie Monakijczyk zaprzeczył plotkom, jakoby rozpoczął rozmowy z Ferrari na temat nowej umowy. - Nie wyznaczyłem sobie terminu na zarządzanie tą sytuacją. Zobaczymy, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, ale rozmowy jeszcze się nie rozpoczęły. Zapytajcie szefa Ferrari o to - dodał Leclerc.
W samych Włoszech pomysł transferu Hamiltona do ekipy z Maranello nie wzbudził entuzjazmu. "Ferrari potrzebuje inżynierów i pomysłów, a nie Hamiltona" - napisał dziennikarz Daniele Sparisci w "Corriere della Sera".
- Gdybym był na miejscu Ferrari, nie wziąłbym Hamiltona. Ferrari nie potrzebuje czołowego kierowcy, potrzebują jak najlepszego bolidu. Nie wszyscy rozumieją to, że wpływ kierowcy na samochód jest ograniczony. Obecnie nie jest nawet w stanie wpłynąć na inżynierów, tak jak robili to teraz Prost, Schumacher czy Senna - powiedział Ricciardo Patrese, były kierowca F1, w rozmowie z "Quotidiano Sportivo".
Czytaj także:
- Red Bull zadecydował ws. zespołu F1. Orlen będzie zadowolony
- Pieniądze przekonają Hamiltona? Trwa zamieszanie wokół transferu