Nikita Mazepin od ponad roku objęty jest sankcjami gospodarczymi, bo jego ojciec Dmitrij należy do grona oligarchów wspierających Władimira Putina. Jako że rosyjski miliarder jest głównym sponsorem kariery 24-latka w motorsporcie, władze Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Kanady objęły restrykcjami również młodego kierowcę. Ten nie zgadza się z taką oceną sytuacji.
Mazepin od kilku miesięcy walczy o zniesienie sankcji i powrót do Formuły 1. W marcu otrzymał czasowe zawieszenie restrykcji na terenie Wspólnoty Europejskiej, bo taką decyzję wydał Trybunał Sprawiedliwości UE. Dzięki temu Rosjanin może ponownie wjeżdżać na teren UE, posiadać konto w jednym z państw członkowskich i zawierać umowy.
W innych krajach Mazepin nie ma tak łatwo. Ostatnio brytyjski sąd nie zezwolił na to, by Rosjaninowi cofnięto zakaz wjazdu na teren Wysp. Sędzia prowadzący sprawę uznał, że były kierowca Haasa na ewentualne rozmowy z potencjalnymi zespołami może wysłać swojego przedstawiciela, menedżera albo prawnika. To nie kończy sprawy.
ZOBACZ WIDEO: kuriozalna sytuacja w meczu w Turzy Śląskiej. Zobacz, co zrobił bramkarz
Brytyjski minister pozwany przez Mazepina
Mazepin podtrzymuje swoje argumenty i twierdzi, że brytyjskie sankcje uniemożliwiają mu powrót do F1. - Stracił już sezon 2022, a także niemal na pewno cały 2023. Dopóki te sankcje obowiązują, żaden zespół F1 go zatrudni - powiedziała prawniczka Rachel Scott portalowi planetf1.com, nazywając kary wymierzone w Rosjanina "drakońskimi".
Tymczasem 19 lipca w Wielkiej Brytanii odbędzie się kolejna rozprawa z Mazepinem w roli głównej. Tym razem oskarżonym jest minister spraw zagranicznych James Cleverly, bo to jego resort oficjalnie nałożył sankcje na syna rosyjskiego oligarchy.
- Mam nadzieję, że będę mógł wrócić do F1, choć na teraz sytuacja wygląda na trudną. Jeśli sankcje zostaną zniesione, to jestem gotów. Mam wieku prawników, którzy pracują nad tym, aby stworzyć mi możliwość ponownej jazdy w F1. W tej chwili nie mamy jednak żądnego sukcesu do ogłoszenia - powiedział Mazepin proputinowskiej agencji TASS.
Warto dodać, że Mazepin podobny proces wytoczył władzom Kanady.
Prawnicy reprezentujący rząd pewni swego
Zespół prawników reprezentujący rząd Rishiego Sunaka jest jednak pewny swego. Podczas ostatniej rozprawy jeden z adwokatów stwierdził, że sankcje są "kluczowym aspektem", jeśli chodzi o "poradzenie sobie z sytuacją" w Ukrainie. Dodał, że opinia publiczna w pełni popiera restrykcje wymierzone w Rosjan, a ich zniesienie mogłoby zostać źle odebrane przez społeczeństwo.
- Powód jest stosunkowo prominentną osobą publiczną, znanym kierowcą wyścigowym. Akceptuję argument, że w niektórych grupach może pojawić się przekonanie, że zawsze istnieją jakieś sposoby na obejście brytyjskiego sposobu sankcji - powiedział sędzia prowadzący sprawę, gdy zdecydował się odrzucić wniosek Mazepina o wjazd na teren Wielkiej Brytanii.
Sędzia dodał, że jest "całkiem usatysfakcjonowany" z dowodów dostarczonych przez rząd i nie wierzy w słowa prawników Mazepina twierdzących, że sankcje uniemożliwiają 24-latkowi prowadzenie negocjacji z zespołami F1.
W co gra Mazepin?
Nikita Mazepin spędził tylko jeden sezon w F1. Jego ojciec wyłożył ok. 25 mln dolarów, aby Rosjanin mógł startować w Haasie. W roku 2021 syn oligarchy nie zdobył ani jednego punktu, często notował wypadki i przez wielu ekspertów został określony mianem "najgorszego kierowcy w historii F1".
Haas rozwiązał kontrakt z Mazepinem kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie, bo nie chciał być kojarzony z rosyjskim kapitałem i rodziną, która żyje blisko Putina. Od tego momentu z padoku F1 nie docierają jakiekolwiek sygnały, aby kierowca z Moskwy znajdował się na radarze którejkolwiek z ekip.
Najprawdopodobniej Dmitrij Mazepin ma jednak "plan B". Rosyjski miliarder liczy na powiększenie stawki F1 o dwa nowe zespoły, do którego miałoby dojść w 2025 albo 2026 roku. Aplikację o dołączenie do mistrzostw zgłosiła już brytyjska ekipa HiTech. Do momentu wybuchu wojny w Ukrainie należała ona do Mazepina, po czym została sprzedana Oliverowi Oakesowi. Brytyjczyk w przeszłości był... menedżerem rosyjskiego kierowcy.
Wiele wskazuje na to, że HiTech zmienił właściciela tylko na papierze i formalnie Mazepin wciąż utrzymuje ten zespół. Zwłaszcza że ekipa miała ostatnio podpisać umowę o współpracy z Mercedesa i w razie awansu do F1 w przyszłości, miałaby korzystać z silników i części infrastruktury niemieckiego producenta.
Majątek Dmitrija Mazepina szacowany jest na ok. 3 mld dolarów. Został częściowo uszczuplony wskutek sankcji i zamrożenia kont Rosjanina w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i UE. Ponadto oligarcha stracił dostęp do części swoich nieruchomości. Zajęto m.in. jego willę na Sardynii, wartą ok. 100 mln dolarów.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Jeremy Clarkson dotrzymał słowa. W zespole F1 nie wierzyli w to, co widzą
- Mercedes mógł mieć Verstappena. Teraz żałuje decyzji