Chęć rywalizacji w Formule 1 począwszy od sezonu 2025 albo 2026 wyraziło kilka zespołów. Najpoważniej wygląda zgłoszenie Andretti, bo stojący za tą ekipą Michael Andretti od kilku lat czyni starania prowadzące do rywalizacji w F1. Były kierowca ma m.in. wsparcie firmy General Motors i poprzez królową motorsportu miałby promować markę Cadillac.
Jednak obecne zespoły F1 nie chcą słyszeć o powiększaniu mistrzostw. Wynika to z faktu, że przychody dzieliłyby się na większą liczbę graczy. - Moje stanowisko jest takie, że jeśli dziesięć zespołów, które poczyniły ogromne wysiłki, i to w czasach gdy trudno było rywalizować w F1, ma powitać kolejnego gracza, to musi to zrobić z bardzo dobrych powodów - powiedział Frederic Vasseur, cytowany przez motorsport.com.
- Fakt, że mówimy w tym przypadku o amerykańskim zespole, to nie jest wystarczający powód. W stawce jest już inna ekipa ze Stanów - Haas. Po drugie, jeśli chcesz wypromować się w danym kraju, to musisz to zrobić za sprawą kierowcy. Wystarczy spojrzeć na to, co wydarzyło się w Holandii. Jest tam ogromny boom na F1, co jest zasługą Verstappena, a nie holenderskiego zespołu - dodał szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zastawili pułapki na kolarzy! "Przez takie głupoty..."
Formuła 1 w ostatnich latach znacząco poprawiła swoje notowania w USA. Wszystko za sprawą serialu "Drive to survive", który pozwolił dotrzeć do nowych kibiców. Dzięki temu obecnie w kalendarzu znajdują się aż trzy amerykańskie wyścigi - GP USA, GP Miami oraz GP Las Vegas. W stawce, po wielu latach przerwy, rywalizuje też kierowca ze Stanów. Logan Sargeant zamyka jednak większość wyścigów ze względu na brak doświadczenia i kiepski bolid Williamsa.
- Odnieśliśmy sukces w USA jako F1. Jeśli chcemy, aby był on jeszcze większy, to musimy znaleźć dobrego amerykańskiego kierowcę. To nie jest kwestia zespołu - wyjaśnił Vasseur.
Czy zaangażowanie Cadillaca w projekt Andrettiego coś zmienia? - Powtórzę to, że obecne zespoły wykonały wcześniej ogromny wysiłek. Jeśli ktoś chce dołączyć teraz do F1, to musi udowodnić, że wnosi jakąś wartość dodaną do mistrzostw. Sama narodowość nie może być atutem - ocenił szef Ferrari.
Podobnie sprawę widzi Red Bull Racing. - General Motors to wielka marka, ale bardziej interesuje mnie, jaki jest ich model współpracy? Nie zakładam, że wejdą do F1 i wybudują ogromną fabrykę jak nasza. Zakładam, że tylko zapłacą za to, żeby ich logo było na bolidzie - powiedział Christian Horner, szef Red Bulla.
Czytaj także:
- Protesty podczas GP Wielkiej Brytanii? Aktywiści znów mogą wbiec na tor
- Stworzyli bolid F1 dla Brada Pitta. W weekend pierwsze ujęcia do wyjątkowego filmu