Nyck de Vries od początku sezonu jest kierowcą Alpha Tauri, ale konsekwentnie zawodzi oczekiwania stajni z Faenzy. Zespół należący do Red Bulla kontraktował 28-latka z myślą o tym, iż ten może wyrosnąć na jego lidera i z czasem awansować do głównej ekipy kosztem Sergio Pereza. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna.
Od kilku tygodni Helmut Marko regularnie odpowiada na pytania o to, czy 28-latek pozostanie w zespole. Holender już w maju miał usłyszeć ultimatum i otrzymać kilka wyścigów na poprawę rezultatów. Od tego czasu kierowca Alpha Tauri ani razu nie finiszował w punktowanej dziesiątce.
Niemiecki "F1 Insider", mający dobre relacje z Marko, poinformował o wyrzuceniu de Vriesa z Alpha Tauri podczas przerwy wakacyjnej. Serwis jest przekonany, że decyzja już zapadła. Gdyby się ona potwierdziła, oznaczałoby to, że Holender ma przed sobą jeszcze tylko dwa występy - GP Węgier (23 lipca) i GP Belgii (30 lipca). Jego miejsce miałby zająć Daniel Ricciardo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on wyprawiał! Kapitalna postawa bramkarza
"W drugiej części sezonu zespół skupi się na porównaniu swojego lidera Yukiego Tsunody z Danielem Ricciardo" - przekazał "F1 Insider".
Dla Australijczyka byłby to powrót do ekipy z Faenzy. Ricciardo startował w niej w latach 2012-2013, gdy funkcjonowała ona jako Toro Rosso. Dobrymi wynikami kierowca z Antypodów zapracował później na transfer do Red Bull Racing. 33-latek ścigał się dla "czerwonych byków" w latach 2014-2018, po czym przeniósł się do Renault (2019-2020) i McLarena (2021-2022).
Roszady w rodzinie Red Bulla mogą wpłynąć też na przyszłość Sergio Pereza, który od kilku tygodni zawodzi oczekiwania szefów "czerwonych byków". Kontrakt Meksykanina obowiązuje do końca 2024 roku, ale może zostać zakończony przed terminem.
"Szefowie Red Bulla publicznie wyrażają poparcie dla Meksykanina i zapewniają, że jego miejsce jest bezpieczne, ale do końca sezonu sytuacja może się zmienić" - napisał niemiecki serwis.
Czytaj także:
- Verstappen jest bezlitosny dla rywali. Miażdżąca przewaga F1
- Kolejne nieporozumienia w Ferrari. Zgrzyt między kierowcami