Jest kara po kwalifikacjach F1. Sędziowie byli bezlitośni
Po zakończeniu kwalifikacji do GP Belgii w pokoju sędziowskim pojawił się Kevin Magnussen. Duńczyk musiał się tłumaczyć z przyblokowania Charlesa Leclerca. Reprezentant Haasa nie mógł liczyć na taryfę ulgową i otrzymał karę.
Po zakończeniu "czasówki" sędziowie nie pozostali obojętni na zachowanie Magnussena i wezwali go do swojego pokoju. Po krótkiej rozmowie panel stewardów uznał, że kierowca Haasa zasłużył na karę przesunięcia o trzy pozycje na starcie do niedzielnego GP Belgii.
"Magnussen wyjechał poza tor w zakręcie dziewiątym i miał kontakt ze ścianą. Następnie powrócił z pobocza i zaczął jechać suchą linią. Leclerc, który znajdował się na szybkim okrążeniu, dogonił Magnussena, bo ten nie ustąpił mu miejsca, aż do szesnastego zakrętu" - napisano w notatce sędziów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ petarda! Zrobiła to niczym Messi"Magnussen wyjaśnił, że nie uważa, aby bezpieczne było wyjeżdżanie na mokrą część toru ze sporą prędkością i robienie w ten sposób miejsca Leclercowi, zwłaszcza między jedenastym a piętnastym zakrętem. Sędziowie dostrzegli jednak, że kierowca nie otrzymał ostrzeżenia od zespołu o nadjeżdżającym z tyłu Leclercu, aż do momentu, gdy ten znalazł się tuż za nim w dziesiątym zakręcie" - dodano.
Z komunikacji Magnussena z Haasem wynika, że zespół kazał Duńczykowi naciskać i walczyć o jak najlepszy czas, by mógł on w porę rozpocząć kolejne mierzone okrążenie. Stewardzi uznali, że w tej sytuacji, niezależnie od tego jaki był cel ekipy, kierowca powinien był zwolnić miejsce Leclercowi.
Reprezentant amerykańskiej ekipy ukończył kwalifikacje do GP Belgii na trzynastym miejscu. Kara sprawia, że w niedzielę ustawi się dopiero na szesnastej pozycji.
Czytaj także:
- Fatalne prognozy dla GP Belgii. Kierowcy nie wyjadą na tor?!
- Wstrząs w Ferrari. Kluczowy pracownik odchodzi do ekipy Orlenu