Formuła 1 była pierwszą dyscypliną sportową, która tak otwarcie potępiła inwazję Rosji na Ukrainę. Po ledwie kilku dniach od rozpoczęcia wojny, królowa motorsportu zrezygnowała z GP Rosji i wypowiedziała wieloletni kontrakt na organizację wyścigu w państwie Władimira Putina. Później zerwano też kontrakt telewizyjny stacji Match TV i zablokowano dostęp do serwisu internetowego F1.
Rosjanie z dnia na dzień stracili dostęp do legalnych transmisji z F1, ale starali się zrobić wiele, aby móc nadal oglądać wyścigi. W sieci pojawiły się specjalne instrukcje na temat tego, jak uzyskać dostęp do Formuły 1. W niektórych z nich radzono nawet, by... używać polskich kart płatniczych. Karty debetowe i kredytowe wydane w Polsce pozwalają bowiem na opłacenie usługi F1 TV, która gwarantuje dostęp do wyścigów na żywo.
Co naturalne w tej sytuacji, wyjście F1 z Rosji doprowadziło do popularyzacji piractwa. Pierwsze wyścigi sezonu 2022 transmitowano nielegalnie na rosyjskich stronach na Facebooku i kanałach na YouTube. Ten problem udało się szybko rozwiązać po interwencji samej Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie
Teraz F1 wzięła na celownik serwis VKontakte, czyli rosyjski odpowiednik Facebooka. Od ponad roku roi się na nim od nielegalnego streamingu z wyścigów, a Rosjanie niewiele sobie robili z narzekań królowej motorsportu na ten temat. Coś się jednak zmieniło, bo w ostatnich dniach z VK zniknęły archiwalne zapisy wyścigów. Blokowane są też próby pokazywania wyścigów na żywo.
Z informacji rosyjskiego "Championat" wynika, że o prawa F1 na terenie Rosji walczy firma OpSpec, będąca jej przedstawicielem. Zamierza ona wyciągać konsekwencje względem osób, które przyczyniają się do nielegalnego rozprzestrzenienia transmisji w sieci.
Wydaje się jednak, że takie działania nie przestraszą Rosjan. "W tej chwili rosyjskie społeczności internetowe badają alternatywne opcje pokazywania wyścigów F1" - napisał "Championat".
Formuła 1 pozostaje też w sporze z Rosją z powodu odwołania wyścigu w Soczi w roku 2022. Jeszcze przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie i odwołaniem GP Rosji, organizatorzy zawodów zdążyli zapłacić część sumy za prawa do F1. Królowa motorsportu jak dotąd nie zwróciła pieniędzy, co wynika z faktu, że promotor wyścigu objęty jest zachodnimi sankcjami gospodarczymi.
Czytaj także:
- Orlen przed olbrzymią szansą. Wspominają o tym nawet Niemcy
- BMW nie dla Roberta Kubicy? Pojawia się jeden problem