Felipe Massa zatrudnił szereg prawników i chce w sądzie wywalczyć dla siebie tytuł mistrza świata Formuły 1 z sezonu 2008. To właśnie wtedy doszło do afery crashgate, czyli ustawienia wyników GP Singapuru przez Renault. Na nieczystych zagrywkach w wyścigu na Marina Bay najwięcej stracił właśnie Brazylijczyk, który później przegrał mistrzostwa z Lewisem Hamiltonem jednym punktem.
Oliwy do ognia po latach dolał Bernie Ecclestone, który przed kilkoma miesiącami w wywiadzie dla "F1 Insider" ujawnił, że kierowana przez niego organizacja od początku wiedziała o matactwach Renault. Tego samego była świadoma FIA. Wspólnie postanowiono jednak, by nie podejmować tematu i nie psuć reputacji królowej motorsportu. W efekcie sprawa wyszła na jaw po kilkunastu miesiącach, gdy losy tytułu były rozstrzygnięte.
Co ciekawe, Ecclestone ostatnio powiedział, że nie przypomina sobie, aby udzielał wywiadu "F1 Insider" i nie wie, czy faktycznie wypowiedział takie słowa. W innej rozmowie oskarżył też Massę o działanie "dla pieniędzy".
ZOBACZ WIDEO: Ryzykowny ruch Wiktora Lamparta. "Chciałem spróbować czegoś innego"
92-latek nie musiał długo czekać na odpowiedź Massy. - Ecclestone zaczął się wycofywać ze swoich słów, gdy zobaczył powagę naszej sprawy. Dotarło do niego, że nie zgodzimy się na tę plamę na wizerunku naszego ukochanego sportu. Pewnie boi się, że proces wszystko ujawni - powiedział były kierowca Ferrari w rozmowie z brazylijską telewizją UOL.
- Jego postawa nie ma dla mnie znaczenia. Już wielokrotnie mówiliśmy, że naszym celem jest zdobycie trofeum. Będziemy walczyć o sprawiedliwość w F1 - dodał Massa.
Równocześnie Massa ma pełne wsparcie w kraju. Brazylijska Konfederacja Sportów Motorowych w pełni poparła jego proces sądowy. W specjalnym oświadczeniu podkreśliła, że 42-latek może liczyć na "bezwarunkowe wsparcie" i uznała go "prawdziwym mistrzem Formuły 1 w sezonie 2008".
"Podkreślamy jednak, że nie ma to na calu dyskredytowania umiejętności Lewisa Hamiltona, który w tamtym sezonie występował na wysokim poziomie i był z dala od wydarzeń będących przyczyną obecnych dyskusji" - napisano w komunikacie.
Czytaj także:
- Trwa koszmar kierowcy F1. Znów przegrał z kontuzją
- Proces sądowy może rozsadzić F1. "Robią to dla pieniędzy"