Kierownictwo Ferrari od dawna jest świadome tego, że umowy Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza wygasają po sezonie 2024. Do Maranello ściągnięto nawet Frederica Vasseura w obawie, że Monakijczyk postanowi szukać szczęścia w innym otoczeniu. Nowy szef zespołu z Maranello miał przekonać Leclerca do przedłużenia współpracy.
Jak dotąd obie strony nie osiągnęły porozumienia, a rozmowy z 25-latkiem zeszły na dalszy plan w związku z kryzysem formy Ferrari. Równocześnie pojawiały się sugestie, że Sainz może zostać skreślony przez Włochów, bo nie nadaje się on na lidera zespołu, a jest zbyt dobry na kierowcę numer dwa.
Ostatnio Hiszpan zanotował jednak progres formy. Stał na podium GP Włoch i wygrał GP Singapuru, co wywołało euforię wśród kibiców Ferrari. W tym samym okresie przygasła gwiazda Leclerca. Czy 29-latek z Madrytu w ten sposób pracuje na nowy kontrakt? - Jeśli jesteś w dobrym momencie swojej kariery, to negocjacje stają się łatwiejsze - stwierdził Sainz w hiszpańskiej "Marce".
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
- Nie sądzę jednak, aby kilka ostatnich wyścigów zmieniło perspektywę, jaką Ferrari ma na mój temat i jaką ja mam o Ferrari. Obie strony wiedzą, na co je stać i jaki tkwi w nich potencjał. Moje cele na zimę są takie, jak gdybym nie wygrał w Singapurze - dodał Sainz.
Kierowca z Madrytu już kilkukrotnie mówił o tym, że nie lubi rozpoczynać rywalizacji bez informacji o tym, co będzie robić w kolejnej kampanii. Dlatego też zima przed sezonem 2024 jest ostatnim okresem, w którym dopuszcza on możliwość negocjowania z Ferrari. Później Sainz weźmie też pod uwagę inne opcje, w tym transfer do Audi.
- Moja przyszłość rozstrzygnie się zimą, a przynajmniej spróbuję, aby tak się stało. Wiecie już, jaki jest mój priorytet w perspektywie krótko-, średnio- i długoterminowej. Mam nadzieję, że przekonamy się o tym zimą - skomentował sytuację Sainz, który chce pozostać w Ferrari.
- Nie usiedliśmy jeszcze do stołu. Jednak nie chodzi o to, że nie chcę przedłużyć umowy. Po prostu w sezonie nie ma na to czasu. Nie chcemy, aby kwestie kontraktowe rozpraszały mnie na torze. Zimą mamy cztery miesiące, w trakcie których można spokojnie usiąść i porozmawiać o umowie - podsumował Hiszpan.
Czytaj także:
- Wydłuża się przerwa w startach kierowcy F1. Rezerwowy z kolejną szansą
- F1 z nowym zespołem? Nawet 1 mld dolarów może nie wystarczyć