Dobry początek sezonu 2022, kiedy to Alfa Romeo zdobyła sporo punktów, pozwolił ekipie z Hinwil ukończyć minioną kampanię Formuły 1 na szóstym miejscu. Dla szwajcarskiego zespołu był to najlepszy wynik od lat i dowód, że zmierza on we właściwym kierunku. Informacja była o tyle cenna, że od roku 2026 właścicielem ekipy będzie niemieckie Audi, które zamierza uczynić z niej nowego hegemona F1.
Obecna kampania pokazuje jednak, że zespół już pod nadzorem Audi nie będzie miał łatwego zadania. W sezonie 2023 zdobył on dotąd tylko 10 punktów, przez co zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli F1. Jednak znajdujące się za nim Alpha Tauri ostatnio poprawiło formę i może jeszcze zepchnąć Alfę Romeo na sam koniec stawki.
- Dobrze rozpoczęliśmy poprzedni sezon, ale od tego momentu nie poczyniliśmy żadnych postępów. Żadnych. W zeszłym roku spisaliśmy się powyżej własnych oczekiwań, ale potem przestaliśmy notować jakikolwiek progres. Powiedzmy, że spodziewałem się więcej po zespole - dość ostro ocenił sytuację Valtteri Bottas w "Motorsport Magazin".
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Tak otwarta krytyka z ust Fina nie powinna dziwić. Obecnie ma on na swoim koncie 6 punktów i wielu ekspertów podaje w wątpliwość jego dalsze starty w F1. Wprawdzie umowa Bottasa obowiązuje jeszcze w sezonie 2024, ale po tym okresie może on wylecieć ze stawki.
- Przygotowaliśmy pakiet poprawek na GP Singapuru i nie pomógł nam zbyt mocno. Nie jesteśmy tak daleko w tyle za resztą stawki, ale jednak wyraźnie tracimy do rywali. Problem polega na tym, że wiele zespołów ma więcej pieniędzy i pracowników niż my. Musimy się rozwijać też na tym polu, ale to wymaga czasu - dodał Bottas.
Celem 34-latka jest dotrwanie w Hinwil do roku 2026, kiedy to zespół oficjalnie zostanie przejęty przez Audi. Fin liczy, że wtedy będzie mógł ponownie walczyć o czołowe lokaty w F1. Jednak na tę chwilę nic nie zapowiada, aby Bottas miał otrzymać propozycję nowego kontraktu ze strony Szwajcarów.
Czytaj także:
- Wydłuża się przerwa w startach kierowcy F1. Rezerwowy z kolejną szansą
- F1 z nowym zespołem? Nawet 1 mld dolarów może nie wystarczyć