Co oni zrobili?! Hamilton zderzył się z Russellem

PAP/EPA / PAP/EPA/ALI HAIDER / Na zdjęciu: Lewis Hamilton po wypadku
PAP/EPA / PAP/EPA/ALI HAIDER / Na zdjęciu: Lewis Hamilton po wypadku

GP Kataru może przynieść przełom, jeśli chodzi o relacje wewnątrz Mercedesa. Zaraz po starcie do wyścigu doszło do kolizji Lewisa Hamiltona i George'a Russella. - Kolega z zespołu zabrał mnie z toru! - narzekał Hamilton zaraz po zajściu.

- Jestem jak kaczka wystawiona na polowaniu - mówił Lewis Hamilton jeszcze podczas okrążenia formującego. Kierowca Mercedesa jako jedyny z czołówki założył opony z miękkiej mieszanki. Miało to zaprocentować na starcie do GP Kataru i dać 38-latkowi awans na wyższą pozycję. Brytyjczyk wiedział jednak, że takie ogumienie szybciej się zużyje.

Lewis Hamilton nie tylko wykorzystał miękkie gumy, ale też fakt, iż startował z nieparzystego pola, które na torze Losail znajdują się w lepszym stanie. Na dojeździe do pierwszego zakrętu 38-latek znalazł się tuż obok George'a Russella, aż w końcu doszło między nimi do kontaktu.

Powtórki telewizyjne pokazały, że Hamilton zahaczył tylnym prawem kołem o lewe przednie koło w maszynie Russella. - Nic mi nie jest, ale zostałem zabrany z toru przez zespołowego kolegę - narzekał starszy z Brytyjczyków przez radio.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- Przepraszam. Nie patrzyłem do tyłu, nie spodziewałem się Lewisa - mówił z kolei Russell, który doznał uszkodzeń w swoim Mercedesie, ale był w stanie kontynuować jazdę w GP Kataru. 25-latek zameldował się w alei serwisowej i po wczesnym pit-stopie powrócił do rywalizacji w wyścigu. W kolejnych komunikatach młody kierowca ponownie kajał się za wydarzenia z pierwszego zakrętu.

- Widziałem to na powtórkach na telebimie. Nie miałem co zrobić, wzięli mnie w kanapkę - tłumaczył się Russell.

- Wyciśnij maksimum z tego wyścigu - powiedział w końcu Toto Wolff, który jest nieobecny w Katarze, ale ma możliwość zdalnego nadzorowania zespołu. Bez wątpienia szef Mercedesa na odprawie po wyścigu poruszy temat wewnętrznej kolizji swoich kierowców, bo kosztowała ona stajnię z Brackley sporo punktów.

Sprawą zajmą się też sędziowie, którzy po wyścigu mają orzec, czy ktoś z dwójki Russell-Hamilton zawinił w tym incydencie. Osobne postępowanie ruszyło względem starszego z Brytyjczyków, który po wypadnięciu poza tor, przebiegł przez nitkę wyścigową do alei serwisowej, czym naruszył przepisy bezpieczeństwa.

Czytaj także:
- "Najlepszy z tytułów". Verstappen chce być jeszcze lepszy
- Kierowcy F1 są wściekli. Nikt im nie powiedział o problemach z oponami

Komentarze (1)
avatar
Szczekaj tańczący, piesku..
8.10.2023
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Ewidentna wina lulu. Znowu był bezradny względem Żorsza i puściły mu nerwy, a raczej popuścił w gacie. Papierowy z każdym kolejnym wyścigiem pokazuje że tytuły dostawał w prezencie..