Chce mieć swój zespół w F1. Na razie ma inny problem

Materiały prasowe / IndyCar Media / James Black / Na zdjęciu: Michael Andretti (po prawej)
Materiały prasowe / IndyCar Media / James Black / Na zdjęciu: Michael Andretti (po prawej)

Andretti Global otrzymało zgodę FIA na dołączenie do F1, ale amerykański zespół wciąż jest daleki od startów w mistrzostwach w sezonie 2025. Czekają go nie tylko trudne rozmowy z Formułą 1. Michael Andretti musi rozwiązać kolejny problem.

Andretti Global od wielu miesięcy planuje dołączenie do Formuły 1. W ostatnich dniach amerykański zespół pozytywnie przebrnął przez procedurę FIA, ale to nie zamyka sprawy. Ekipa musi się jeszcze porozumieć z właścicielem F1 oraz obecnymi graczami. Większość z nich nie chce słyszeć o poszerzeniu mistrzostw w roku 2025 o nowy podmiot.

Jak się okazało, nie jest to jedyny problem Michaela Andrettiego. Zespół Amerykanina nie ma obecnie umowy, która gwarantowałaby mu dostawę silników F1. Wcześniej 61-latek chwalił się porozumieniem z Alpine. Francuzi byli gotowi produkować jednostki napędowe dla Andretti Global, ale kontrakt w tej kwestii wygasł.

- Mieliśmy prekontakt z Andrettim, ale on wygasł, ponieważ jego zespół miał otrzymać zgodę na starty w F1 przed określoną datą. Oznacza to, że w tej chwili, jeśli chcielibyśmy współpracować z jego ekipą, to musielibyśmy wynegocjować nową umowę. W tej chwili nic nas nie łączy z Andrettim - powiedział portalowi motorsport.com Bruno Famin, tymczasowy szef Alpine.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

Famin dodał, że po wygaśnięciu umowy rozmowy z Andrettim zostały zerwane i na tę chwilę nie ma planów ich wznowienia. Sytuacja może się zmienić dopiero w momencie, gdy właściciel F1 wynegocjuje z Amerykaninem zasady rywalizacji w królowej motorsportu. - Wszyscy wiedzą, jaka jest sytuacja. Potrzebujemy decyzji F1 przed ewentualnym wznowieniem współpracy z Andrettim - dodał.

Andretti Global przed rozpoczęciem starań o jazdę w F1 zawarł sojusz z koncernem General Motors i ma promować w królowej motorsportu markę Cadillac. W tym przypadku mowa jednak wyłącznie o brandingu i umowie sponsorskiej. Amerykański gigant motoryzacyjny nie ma bowiem w planach na ten moment dołączać do Formuły 1 jako producent silników.

Z kolei Famin wskazał, że Alpine najpóźniej na początku 2024 roku będzie musiało wiedzieć, czy w kolejnym sezonie będzie produkować silniki dla innego zespołu. - Zamawiamy części na dość wczesnym etapie. W zależności od sytuacji, pewne rzeczy będziemy w stanie wykonać, a inne nie. Jednak na razie nawet nie ma sensu o tym rozmawiać - stwierdził tymczasowy szef ekipy z Enstone.

Chociaż Alpine nie wyklucza ewentualnej współpracy z Andrettim, to równocześnie... sprzeciwia się powiększaniu F1. - Nie mamy nic przeciwko jedenastu zespołom w stawce, ale tylko jeśli wniesie to coś nowego do tego biznesu i będzie stanowić wartość dodaną dla Formuły 1. Nie chcemy, by dodatkowa ekipa osłabiła wartość naszych aktywów. Jeśli tak się stanie, będziemy się temu sprzeciwiać - podsumował Famin.

Czytaj także:
Natychmiastowy wyrok. Były szef F1 skazany
To koniec? Perez "potrzebuje zmiany zespołu"

Komentarze (1)
avatar
LowcaKitu
13.10.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chory "sport" gdzie tylko kasa się liczy. Nowy zespół w stawce to już wartość dodana