Więcej zespołów, mniej wyścigów? Prezydent FIA ma pomysł na F1

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Mohammed ben Sulayem (w środku), Stefano Domenicali (po prawej)
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Mohammed ben Sulayem (w środku), Stefano Domenicali (po prawej)

- Liczba wyścigów F1 jest zbyt duża w stosunku do liczby zespołów - mówi Mohammed ben Sulayem. Prezydent FIA nie ukrywa, że nie podoba mu się, w którą stronę skręciła Formuła 1 i sam zarządzałby nią zdecydowanie inaczej.

Mohammed ben Sulayem zorganizował spotkanie prasowe przy okazji ostatniego GP Kataru. Rozmowa z wybranymi dziennikarzami, jak opisuje "L'Equipe", miała trwać 15 minut. Ostatecznie prezydent FIA był do dyspozycji przedstawicieli mediów przez godzinę i "mogłoby się to przeciągnąć w nieskończoność, gdyby nie rozpoczęcie wyścigu" - wynika z relacji francuskiego dziennika.

Spore zainteresowanie Emiratczykiem wynika z faktu, że FIA obecnie znajduje się w sporze z F1. Ben Sulayem zgodził się, aby do królowej motorsportu dołączył jedenasty zespół - Andretti Global. O takim rozwiązaniu nie chce słyszeć właściciel królowej motorsportu, czyli spółka Liberty Media. Również obecne ekipy sprzeciwiają się rozszerzaniu stawki.

- Nie powinniśmy im odmawiać. FIA wręcz powinna prosić, a nawet błagać, aby w F1 pojawiali się kolejni producenci motoryzacyjni - powiedział ben Sulayem, zwracając uwagę na związki Andrettiego z marką Cadillac należącą do General Motors.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- Możemy mieć nawet dwanaście drużyn w F1. Niektórzy twierdzą, że wtedy byłoby zbyt tłoczno. Naprawdę? Przecież mamy już w stawce hollywoodzką ekipę - dodał Emiratczyk, mając na myśli fikcyjny team, który pojawia się na wyścigach F1 na potrzeby powstającego filmu z Bradem Pittem w roli głównej.

- Tory powinny mieć wystarczającą liczbę garaży, aby przyjąć dwanaście zespołów. Raczej uważam, że liczba zespołów jest zbyt duża w stosunku do liczby wyścigów. Potrzebujemy dodatkowych ekip i mniej Grand Prix. Obecne teamy patrzą tylko na swój kawałek tortu i ja rozumiem ich obawy. Jednak ja mam zupełnie inne wątpliwości - stwierdził ben Sulayem.

Na początku roku szefowie Liberty Media i Formuły 1 oskarżyli ben Sulayema o ingerowanie w sprawy królowej motorsportu. Pojawiały się wtedy sugestie, że najważniejsze osoby w F1 mogą szukać możliwości przedwczesnego odwołania prezydenta FIA. Do niczego takiego nie doszło.

- Nie jestem tu, by kogokolwiek zawstydzać, zwłaszcza Liberty Media czy F1. Jestem tu dla ducha sportu - zapewnił ben Sulayem.

Czytaj także:
- Wróci w kolejnym wyścigu F1? Niepewność wokół kontuzjowanego kierowcy
- Red Bull traci cierpliwość do Pereza. Oficjalne ostrzeżenie dla Meksykanina

Komentarze (0)