Max Verstappen w niedzielę odniósł 50. zwycięstwo w Formule 1, dojeżdżając do mety nieco ponad 2 s przed Lewisem Hamiltonem. Późniejsza dyskwalifikacja Brytyjczyka sprawiła, że finalnie zmienił się skład czołowej trójki wyścigu F1 w Austin. Zameldowali się w niej Lando Norris i Carlos Sainz.
Amerykańscy kibice stoją murem za Hamiltonem, czemu wielokrotnie dali wyraz. Kierowca Mercedesa w licznych wywiadach podkreślał swoje przywiązanie do Stanów Zjednoczonych m.in. ze względu na otwartość i walkę z rasizmem. To najpewniej miało wpływ na sceny, jakie wydarzyły się zaraz po GP USA.
Gdy Verstappen udzielał wywiadu zaraz po wyścigu, z trybun toru COTA docierały w jego stronę gwizdy. Chwilę później kierowca Red Bull Racing pojawił się na podium, a wtedy spora część fanów nie tylko gwizdała, ale też buczała w kierunku Holendra. 26-latek nie przejął się jednak zachowaniem publiki.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
- Czy to mnie zdenerwowało? Nie, nie. Ostatecznie to ja zabieram puchar za zwycięstwo do domu, więc dla mnie wszystko jest w porządku - powiedział Verstappen w holenderskim Viaplay.
Część fanów obecnych na GP USA twierdzi, że gwizdy skierowane były w stronę Grega Abbotta, gubernatora Teksasu, który znajdował się wśród osób wręczających nagrody najlepszym kierowcom w Austin. Jednak zachowanie trybun wskazuje, że adresatem tych gestów był jednak Max Verstappen. Gwizdy i buczenie były głośniejsze w momencie, gdy Holender odbierał nagrodę i celebrował wygraną.
Niechęć części kibiców F1 do Verstappena to pokłosie walki z Hamiltonem o tytuł mistrzowski w sezonie 2021. Są oni zdania, że reprezentant Mercedesa został "okradziony" z mistrzostwa poprzez manipulacje sędziów i dyrekcji wyścigowej. Fani Holendra nie pozostają przy tym dłużni Brytyjczykowi. Zdarzało się w ostatnich miesiącach, że był on wygwizdywany chociażby przy okazji GP Holandii.
Za gwizdami mogła stać też meksykańska publika, która bardzo licznie pojawiła się na GP USA. Wszakże lider Red Bulla żyje w nie najlepszych relacjach z Sergio Perezem. Czy w tej sytuacji Max Verstappen spodziewa się równie wrogiego przyjęcia przy okazji GP Meksyku w kolejny weekend? - Postaram się o to, abym to ja znów zabrał trofeum do domu - skomentował sytuację Verstappen.
Czytaj także:
- Brad Pitt jako kierowca F1. Wszyscy pytają o ten film
- Pójdzie drogą Kubicy? Sztuka puka do bram F1