Weekend Formuły 1 w Austin był udany dla Lewisa Hamiltona - przynajmniej do pewnego momentu. W sobotnim sprincie 38-latek zameldował się na drugim miejscu, co było dowodem na lepsze tempo Mercedesa po zamontowaniu w modelu W14 nowej podłogi. W niedzielę siedmiokrotny mistrz świata znów był drugi, goniąc na ostatnich okrążeniach Maxa Verstappena.
Po kilku godzinach od zakończenia GP USA sędziowie poinformowali jednak o dyskwalifikacji Hamiltona. Powodem była zbyt mocno zużyta deska w jego samochodzie. Winę za ten błąd wziął na siebie Mercedes, który całe zamieszanie wytłumaczył rozegraniem ledwie jednej sesji treningowej przed rozpoczęciem poważnego ścigania na torze COTA.
- Wybór ustawień na weekend ze sprintem zawsze jest wyzwaniem, bo masz do dyspozycji tylko godzinny trening. Na wyboistym torze w Austin i przy nowym pakiecie części to wyzwanie jest jeszcze większe - powiedział Toto Wolff, cytowany przez racefans.net.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
- Ostatecznie to wszystko nie ma znaczenia. Dokonaliśmy złych obliczeń, a inni rywale zrobili wszystko jak należy. W tej kwestii przepisy nie mają żadnego pola do interpretacji. Musimy więc zebrać się w całość, wyciągnąć wnioski i wrócić mocniejsi w kolejny weekend - dodał szef ekipy z Brackley.
Andrew Shovlin, który w Mercedesie odpowiada za współpracę z inżynierami, nie ukrywał "rozczarowania" w związku z dyskwalifikacją Hamiltona i utratą podium w GP USA. - Niestety, to jedna z pułapek formatu ze sprintem. Mamy godzinny trening, po którym obowiązują reguły parku zamkniętego i nic nie możemy zrobić z bolidem - przyznał dyrektor Mercedesa ds. inżynierii torowej.
- Wygląda to tak, że w treningu nie jeździliśmy z taką ilością paliwa. Do tego doszły wyboje na torze w Austin, które kierowcy musieli co chwilę pokonywać. To doprowadziło do większego niż zwykle zużycia deski. Mimo to, wyścig w Austin napawa optymizmem. Obaj nasi kierowcy pochwalili wprowadzone poprawki i odczuli ich skutki. To pozytywna wiadomość z punktu widzenia rozwoju bolidu na sezon 2024 - dodał Shovlin.
Czytaj także:
- Brad Pitt jako kierowca F1. Wszyscy pytają o ten film
- Pójdzie drogą Kubicy? Sztuka puka do bram F1