Lewis Hamilton stracił drugie miejsce wywalczone w GP USA, bo sędziowie po wyścigu odkryli, że deska w bolidzie Mercedesa była zbyt mocno zużyta i nie spełniała limitów regulaminowych. Niemiecki zespół wziął winę na siebie, ale też przyznał, że rozegranie ledwie jednego treningu na wyboistym torze w Austin przyczyniło się do dyskwalifikacji 38-latka.
Chociaż Mercedes stracił sporo punktów w Teksasie, to pocieszeniem dla niego jest to, że poprawki wprowadzone w modelu W14 zdały egzamin. - Ten weekend był żelaznym wotum zaufania dla nowych elementów, które umieściliśmy w samochodzie - powiedział dyrektor techniczny James Allison w filmie udostępnionym w mediach społecznościowych.
- Normalnie podczas weekendu wyścigowego masz trzy sesje treningowe, w trakcie których stopniowo udoskonalasz ustawienia bolidu i przygotowujesz się do kwalifikacji i wyścigu. W tym okresie starasz się, aby samochód był szybki, niezawodny i zgodny z regulaminem. Weekend sprinterski sprawia natomiast, że jesteś pod znacznie większą presją - dodał brytyjski inżynier.
ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera z medalem w Grand Prix? Menedżer nie ma wątpliwości
W GP USA kierowcy i zespoły mieli do dyspozycji tylko jeden trening, po którym rozegrano kwalifikacje. Wtedy też zaczęły obowiązywać reguły parku zamkniętego, a to jest równoznaczne z zakazem wprowadzania zmian w ustawieniach. - Po godzinie musieliśmy rzucić kostką i wybrać ustawienia, z którymi pozostaliśmy na resztę weekendu. Wszystko opierając się tylko na podstawie godzinnego treningu - wyjaśnił Allison.
- Mieliśmy mniej czasu na ocenę sytuacji niż zwykle. Jeszcze mniej czasu na podjęcie działań naprawczych przed kwalifikacjami czy sprintem - dodał.
Po piątkowym treningu deska w bolidzie Hamiltona "wyglądała dobrze" i była "nietknięta". Jednak późniejszy sprint i wyścig miały wpływ na zachowanie tego elementu. - Najwidoczniej powinniśmy byli ustawić bolid nieco wyżej, aby zapewnić sobie większy margines. To nasz błąd wynikający ze specyfiki weekendu sprinterskiego, podczas którego trudniej jest wykonać wszystko jak należy. Zwłaszcza jeśli tor jest tak wyboisty - stwierdził Allison.
- Dyskwalifikacja to dla nas poważny cios. Przykre uczucie, które boli. Wszyscy w zespole byli zdenerwowani, ale też zawstydzeni tym wykluczeniem. Nie lubimy łamać przepisów i też lamentować z powodu straconych punktów - podsumował dyrektor techniczny Mercedesa.
Czytaj także:
- Udane testy młodego Polaka w F3. Czas na finalizację budżetu
- Kontrowersje w F1. Kolejni kierowcy powinni zostać zdyskwalifikowani?!