Mercedes bez kluczowego pracownika. Kiepskie wyniki nie były decydujące?

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Mike Elliott
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Mike Elliott

Mike Elliott był dyrektorem technicznym Mercedesa odpowiedzialnym za dwa nieudane bolidy stajni z Brackley. Brytyjczyk ostatnio pożegnał się z firmą, co powszechnie tłumaczono kiepskimi wynikami w F1. Toto Wolff przekonuje, że jest inaczej.

Na początku sezonu 2023 Mike Elliott zajmował stanowisko dyrektora technicznego Mercedesa. Gdy po kilku wyścigach wyszło na jaw, że tegoroczna maszyna Niemców jest równie nieudana jak poprzednia, do pracy w Brackley w roli szefa departamentu technicznego wrócił James Allison. Elliott został z kolei konsultantem i szefem inżynierów.

Po siedmiu miesiącach od zamiany ról z Allisonem, Elliott ogłosił całkowite odejście z firmy. W padoku Formuły 1 decyzję Brytyjczyka tłumaczy się fatalnymi wynikami niemieckiego zespołu. Sam inżynier twierdzi, że "po 23 latach ciężkiej pracy" musi się na chwilę zatrzymać i poszukać nowych wyzwań.

Toto Wolff odrzucił z kolei sugestie dziennikarzy, jakoby Mike Elliott opuścił firmę w związku z tym, że ostatnie dwa bolidy stworzone pod jego nadzorem okazały się klapą. - Był moim pracownikiem numer jeden przez wiele lat pod względem efektywności. Będzie nam go brakować, bo to jeden z najbystrzejszych umysłów w tej branży - powiedział Austriak portalowi motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?

- Tyle lat w tym sporcie odcisnęło na nim duże piętno i uważam, że to coś niezwykłego, że potrafi powiedzieć: "Wiesz co, muszę zająć się czymś innym". Jeśli ktoś jest na tyle silny, że potrafi powiedzieć "mam dość", to dobrze - dodał szef Mercedesa.

Wolff podkreślił, że projekt bolidu F1 nigdy nie jest "decyzją pojedynczej osoby", dlatego większa grupa inżynierów odpowiada za niepowodzenia związane z tegorocznym modelem W14 i jego poprzednikiem.

- To nie jest wina pojedynczej osoby, że bolid nie ma tempa. Tak samo jedna osoba nie sprawia, że dany samochód jest szybszy. Mamy w naszej organizacji taką siłę, że możemy wyeliminować z łańcucha jeden element i zastąpić go innym i na odwrót. Dlatego nie sądzę, aby odejście Mike'a miało wpływ na rok 2024 - podsumował.

Czytaj także:
- Gigant z USA coraz bliżej F1. Jest oficjalne stanowisko!
- Skandal przed GP Las Vegas. Oferowały swoje usługi seksualne

Komentarze (0)