Firma Stake pojawiła się w Formule 1 przed rokiem jako jeden z tytularnych sponsorów Alfy Romeo. Kasyno kryptowalutowe "wyrzuciło" z nazwy Orlen, oferując znacznie większe pieniądze. WP SportoweFakty ustaliły, że kontrakt polskiej firmy wart był ok. 10-12 mln dolarów za rok (40-48,5 mln zł). Stake za trzyletnią umowę zapłaciło ok. 100-120 mln dolarów. Daje to ok. 30-40 mln dolarów za sezon (121-162 mln zł).
Wypchnęli Orlen z Alfy Romeo
Orlen długo prowadził rozmowy z zespołem ze szwajcarskiego Hinwil w kwestii dalszej współpracy, zanim zdecydował się na rolę partnera głównego Alpha Tauri - wynika z naszych informacji. Firma dysponowała jednak opiniami prawnymi, które wskazywały, że umieszczenie na bolidzie logotypów Orlenu obok Stake mogłoby naruszyć przepisy polskiej ustawy hazardowej.
- Wystarczyłoby, że chcielibyśmy postawić bolid do celów marketingowych na stacji paliw w Polsce, a moglibyśmy zostać oskarżeni o promowanie hazardu, złamanie ustawy i narazilibyśmy firmę na milionowe kary - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
ZOBACZ WIDEO: Tak trenuje Mateusz Gamrot. Nie oszczędził nawet dziennikarza
Firma prowadząca kasyno internetowe zapłaciła fortunę za obecność w nazwie zespołu, bo po wycofaniu się Alfy Romeo z F1 przejęła do niej wyłączne prawa. W sezonach 2024-2025 ekipa startować będzie jako Stake F1 Team. Nie oznacza to jednak, że wątpliwości wokół Stake zostały rozwiane. Wręcz przeciwnie.
Szwajcarski zespół pokazał nowy bolid w poniedziałkowy wieczór w Londynie. Tymczasem Brytyjczycy nie zezwalają u siebie na działalność kasyn kryptowalutowych. Nie przeszkadza to jednak Stake, by sponsorować kluby piłkarskiej Premier League i wspierać celebrytów. Jej główną twarzą został raper Drake. Firma zarejestrowana na rajskiej wyspie Curacao wykorzystuje do tego luki prawne.
Kontrowersje wokół Stake
Brytyjczycy wskazują, że w kasynach kryptowalutowych łatwo o anonimowe transakcje, możliwe jest też używanie fałszywej tożsamości. Tamtejsze służby ostrzegają, iż kasyna internetowe mogą służyć do prania brudnych pieniędzy. Nie wpływa to jednak na ich popularność, bo internauci najczęściej wykorzystują VPN, by omijać restrykcje.
Londyński "The Reporter" ustalił, że od lipca 2022 roku firma Stake płaciła i promowała co najmniej 14 witryn oferujących korzystanie z VPN, aby wygenerować ruch w swoim kasynie internetowym. Pojawiły się też zarzuty, że w ten sposób użytkownicy i firma unikają płacenia podatków.
Stake reklamuje się jako "wiodąca platforma zakładów kryptowalutowych". Brytyjczycy nie zezwalają na taką działalność, więc na stronie internetowej klubu Everton, który promuje kasyna na swoich koszulkach, próżno szukać informacji o działalności głównego sponsora. Strona stake.com jest zablokowana w Wielkiej Brytanii i przekierowuje do stake.uk.com, gdzie nie można dokonywać zakładów.
Kontrowersyjny sponsor ma problem nie tylko z Wielką Brytanią. Promocja hazardu jest zakazana w wielu krajach, przez co w ubiegłym sezonie Alfa Romeo musiała zmieniać swoje malowanie. W niektórych lokalizacjach loga kasyna zastępowano znakiem Kick.com. To portal streamingowy, który należy do tego samego właściciela. W tym roku kuriozum będzie jeszcze większe, bo ekipa z Hinwil przy okazji niektórych Grand Prix będzie musiała... zmieniać nazwę na Kick F1 Team.
Aby było śmieszniej, Stake oficjalnie... zabrania korzystania z VPN. "Próba manipulowania Twoją prawdziwą lokalizacją za pomocą VPN, proxy lub podobnych usług lub poprzez dostarczanie nieprawidłowych lub wprowadzających w błąd informacji o twoim miejscu zamieszkania, z zamiarem obejścia ograniczeń związanych z geoblokadą lub jurysdykcją, stanowi naruszenie niniejszych warunków świadczenia usług" - czytamy na stronie internetowej firmy.
- Komisja ds. hazardu musi mieć świadomość, że Stake zachęca ludzi do korzystania z VPN w celu uprawiania hazardu z wykorzystaniem kryptowalut, a także promuje VPN poprzez reklamę innych witryn. Problem z VPN polega na tym, że kierują one przychody do innych krajów, co z kolei rodzi pytania dotyczące unikania podatków - mówi Matt Zarb-Cousin, który na Wyspach prowadzi kampanię "Clean Up Gambling" ("Oczyśćmy hazard"), którego zdaniem brytyjskie służby powinny mocniej reagować ws. działalności Stake.
Podatek "od gry na odległość" wynosi w Wielkiej Brytanii 21 proc., więc jest o co walczyć.
Kto stoi za Stake?
Portal WP SportoweFakty pisał o pewnych wątpliwościach wokół Stake już w 2023 roku, gdy firma zastąpiła Orlen w roli partnera tytularnego Alfy Romeo. Można było wtedy odnieść wrażenie, że sam zespół ma problem z działalnością nowego sponsora. Komunikat prasowy o współpracy zawierał 446 słów, ale ani razu nie użyto w nim sformułowania "krypto". Trudno się jednak dziwić, bo ledwie kilka miesięcy wcześniej doszło do krachu giełdy kryptowalut FTX i wyparowania z niej miliardów dolarów.
Szwajcarzy nazwali swojego sponsora... "marką lifestylową". Stake zarejestrowane jest w raju podatkowym na Curacao, ale tak naprawdę ma swoje biura w Melbourne. Działalność kasyn internetowych w Australii jest... zakazana od 2001 roku.
Luka w przepisach prawnych sprawia, że Stake może mieć siedzibę w kraju, pod warunkiem że nie pozwala Australijczykom korzystać ze swojej witryny. Równocześnie ma zakaz reklamy na terenie całego państwa. Dlatego w GP Australii ekipa wystartuje jako Kick F1 Team. Australijczycy mogą jednak obstawiać w kasynie, o ile umiejętnie wykorzystają VPN - sytuacja wygląda identycznie jak w Wielkiej Brytanii.
Za firmę odpowiadają Edward Craven i Bijan Tehrani. Zostali oni pozwani przez dawnego wspólnika Christophera Freemana na kwotę 400 mln dolarów. Freeman zna się z Tehranim od dzieciństwa. Później do spółki z Cravenem stworzył kasyno o Primedice, w którym posiadał 20 proc. udziałów, a pozostali partnerzy po 40 proc. To właśnie Freeman miał wpaść na pomysł założenia kasyna kryptowalutowego, a jego wspólnicy odrzucili ten pomysł, by po czasie działać za jego plecami i założyć Stake - tak przynajmniej wynika z pozwu.
Craven stwierdził, że zarzuty dawnego wspólnika są "całkowicie bezpodstawne", zaś firma w komunikacie określiła je mianem "wewnętrznie niespójnych". Przedsiębiorca ma ledwie 28 lat i jest jednym z najmłodszych miliarderów w Australii. To dowód na to, że umiejętne omijanie prawa może przynieść konkretne zyski.
Pozew Freemana w czerwcu 2023 roku został odrzucony przez sąd na Florydzie, który nie uznał się właściwym miejscowo do rozpatrzenia sprawy. Amerykanie polecili biznesmenowi, by skierował sprawę na wokandę w Australii. Tamtejsze media zamieszanie wokół Stake porównują zaś do zachowania Marka Zuckerberga i przejęcia Facebooka, które posłużyło za scenariusz do filmu "The Social Network".
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Totalna rewolucja. Wygląd bolidu zszokował fanów F1
- Szef Red Bulla poproszony o rezygnację! Szok w F1