W ostatnich tygodniach sporo dzieje się wokół Red Bull Racing. Przed GP Arabii Saudyjskiej pojawiły się wątpliwości co do dalszej pracy Helmuta Marko na stanowisku doradcy Red Bulla ds. motorsportu. Przeciwko Austriakowi, który nie jest zatrudniony przez zespół Formuły 1, a jedynie przez firmę produkującą energetyki, wszczęto śledztwo w związku z podejrzeniem o wynoszenie cennych informacji do mediów.
Na możliwe zwolnienie 80-latka zareagował Max Verstappen, który zagroził odejściem z Red Bulla. Holender przypomniał, jak wiele zawdzięcza Helmutowi Marko, bo to właśnie on sprowadzał go w szeregi "czerwonych byków".
Napięta atmosfera w Red Bullu to konsekwencja śledztwa, jakie w lutym wszczęto ws. Christiana Hornera. Szef zespołu F1 był podejrzany o "niewłaściwe zachowanie" względem jednej z pracownic. Wiele wskazuje jednak na to, że była to intryga, która miała pozbawić Brytyjczyka władzy w ekipie. 50-latek został oczyszczony z zarzutów, a kobieta zawieszona w obowiązkach w związku z nieścisłościami w zeznaniach.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
- Jesteśmy jednym zespołem i nikt nie jest większy od zespołu. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Od samego dołu aż po górę - odpowiedział Horner w Sky Sports, pytany o możliwy rozpad Red Bulla.
Brytyjczyk przypomniał też, że Marko nie jest pracownikiem ekipy F1. - Helmut jest konsultantem zatrudnianym formalnie przez austriackiego Red Bulla. Jeśli toczyła się jakakolwiek dyskusja, to pomiędzy nim a szefami austriackiej firmy produkującej energetyki. Nie dotyczyła zespołu - dodał.
- Max jest natomiast ważnym członkiem zespołu. Jest bardzo ceniony. Jest wspaniałym kierowcą, ale każdy ma rolę do odegrania w tym zespole. Jesteśmy jedną ekipą i nikt nie będzie większy od całości - podsumował szef stajni z Milton Keynes.
Nie wiadomo, jak obóz aktualnego mistrza świata F1 zareaguje na te słowa. Sytuację uspokoiło nieco "spotkanie kryzysowe", jakie Red Bull zorganizował jeszcze w Arabii Saudyjskiej. Spotkali się na nim Helmut Marko i Oliver Mintzlaff. Austriak po rozmowie z dyrektorem generalnym Red Bulla oświadczył, że pozostanie doradcą firmy i nie zniknie z padoku F1.
Wcześniej Jos Verstappen krytykował Christiana Hornera i twierdził, że przez Brytyjczyka zespół "eksploduje". Ojciec aktualnego mistrza świata wezwał 50-latka do dymisji. Co na to sam zainteresowany? - Spekulacji jest mnóstwo. Jednak najważniejszy jest zespół i skupienie się na występach na torze. Możesz to osiągnąć tylko dzięki odpowiedniemu duchowi, współpracy, kulturze i determinacji. Jako szef zespołu jestem za to odpowiedzialny. Każdy musi tu wykonywać swoją robotę. Max robi swoje, a inni muszą wykonywać swoje zadania - podsumował Horner.
Czytaj także:
- Zawrotna suma. Tyle dostała pracownica Red Bulla za milczenie
- "Jest architektem sukcesu". Red Bull może wygrywać bez Verstappena i Neweya?