"Fundamentalny" problem Mercedesa. Sezon można spisać na straty?

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Mercedes zmienił koncepcję bolidu przed sezonem 2024, ale szybko okazało się, że niemiecka ekipa nadal boryka się z "fundamentalnymi" problemami. Sprawiają one, że Lewis Hamilton i George Russell nie są w stanie wycisnąć maksimum z modelu W15.

Mercedes rozpoczął rok 2024 z nadzieją, że nawiąże walkę z Red Bull Racing. Zimowe testy Formuły 1 były dość udane dla niemieckiej ekipy, która przeżyła jednak srogie rozczarowanie w pierwszych dwóch wyścigach. George Russell i Lewis Hamilton nie byli w stanie nawiązać walki o wygraną, ani razu nie pojawili się też na podium.

Toto Wolff po GP Arabii Saudyjskiej ujawnił, że zespół nie rozumie w pełni problemów, jakie trapią model W15. Jest to o tyle niepokojące dla fanów niemieckiej ekipy, że zimą całkowicie zmieniono koncepcję samochodu. - Jest coś, czego nie rozumiemy. Wiemy, że mamy mniejsze tylne skrzydło, nadrabiamy straty w zakrętach, ale na prostych tracimy - powiedział Toto Wolff, cytowany przez motorsport.com.

Początkowo sądzono, że problemy mogą brać się z niewłaściwych ustawień bolidu. Mercedes jednak wykluczył tę opcję. - Myślę, że to większy kłopot. Nasze symulacje wskazują nam kierunek i jest to zakres ustawień, który następnie wybieramy. Możesz zyskać kilka dziesiątych, jeśli odpowiednio ustawisz tylne skrzydło, ale nie ma tu ogromnego marginesu do zyskania - dodał Austriak.

ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

Dane Mercedesa wskazują, że odpowiednio ustawiony bold powinien być znacznie szybszy. Samochód powinien dysponować też większą siłą docisku. - Tymczasem tego nie ma - powiedział wprost Wolff.

Szef Mercedesa wierzy jednak, że koszmary z przeszłości nie powrócą i tym razem zespół szybciej znajdzie istotę problemów, przez co nie trzeba będzie spisywać na straty całej kampanii. - Minęły dwa lata, żebyśmy musieli coś dostrzec. Mamy potencjał do odblokowania. Musimy po prostu ciężko pracować - stwierdził Wolff.

- To nie jest tak, że nie próbujemy i nie staramy się. Naciskaliśmy bardzo mocno w ubiegłym tygodniu, mając wiele danych do opracowania. W kolejnym wyścigu w Melbourne będziemy silniejsi. Mamy przed sobą wielką misję. Jestem w 100 proc. pewny, że nadrobimy straty w wydajności względem konkurencji - podsumował Wolff.

Czytaj także:
- Nagły zwrot akcji w Red Bullu? Szef zespołu jednak na wylocie
- Ojciec Verstappena przemówił. "Współczuję tej kobiecie"

Komentarze (0)