Verstappen zgodnie z planem, ale co zrobiło Ferrari? Ależ strategia Włochów

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen powrócił do wygrywania w F1. GP Japonii należało do duetu Red Bulla, ale na Suzuce zaskoczyło Ferrari. Kapitalna strategia pozwoliła wywindować Carlosa Sainza i Charlesa Leclerca na czołowe pozycje.

GP Japonii zaczęło się od poważnego wypadku w drugim zakręcie. Zaraz po starcie zrobiło się ciasno, a Daniel Ricciardo zahaczył o Alexandra Albona i wypchnął bolid Williamsa z toru. Ze względu na uszkodzenia band sędziowie byli zmuszeni przerwać wyścig Formuły 1 czerwoną flagą, a dla Australijczyka i Taja oznaczało to przedwczesny koniec rywalizacji. Incydentem pomiędzy tymi kierowcami sędziowie mają się zająć po wyścigu.

Zarówno przy okazji pierwszego startu, jak i późniejszego wznowienia wyścigu świetnie spisał się duet Red Bull Racing. Dwukrotnie Max Verstappen udowodnił, że tor Suzuka świetnie współgra z maszyną "czerwonych byków". Po problemach z Australii holenderski kierowca dyktował warunki i tak naprawdę jego zwycięstwo nie było zagrożone ani przez moment.

Początkowo wydawało się, że świetną strategią popisał się McLaren, który dość wcześnie wezwał Lando Norrisa a pit-stop. Podcięcie strategii rywali przyniosło efekt w postaci zyskania kilku pozycji i realnych szans na podium. Nietęgie miny mieli za to szefowie Mercedesa, bo Lewis Hamilton i George Russell nie byli w stanie nawiązać walki z czołówką.

ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"

- Czy mam przepuścić George'a? - pytał w pewnym momencie starszy z Brytyjczyków, co było najlepszym potwierdzeniem tego, że Hamilton w tegorocznym bolidzie czuje się gorzej niż Russell. Po chwili 39-latek oddał pozycję młodszemu rodakowi z Mercedesa.

Świetną strategię zastosowało Ferrari. Chociaż Carlos Sainz i Charles Leclerc ruszali do wyścigu z czwartej i ósmej pozycji, to zdołali dojechać do mety zaraz za zwycięskim duetem Red Bulla. Wynik Włochów jest imponujący tym bardziej, że zastosowali różną strategię u swoich kierowców. Leclerc w trakcie wyścigu tylko raz meldował się u mechaników.

- Naszym rywalem jest Norris, ściganie między sobą nie ma sensu - usłyszał Leclerc pod koniec wyścigu, gdy Sainz dysponował lepszym ogumieniem. Monakijczyk bez problemu oddał koledze z Ferrari pozycję na torze. Wielkim przegranym udanej taktyki Ferrari był Norris, który na początku wyścigu mógł myśleć o podium, a finiszował jako piąty.

Za to Max Verstappen po problemach z Australii dowiódł, że Red Bull nadal jest główny kandydatem do tytułu mistrzowskiego. Holender na mecie miał ponad 12 s przewagi nad drugim Sergio Perezem, który z kolei po raz kolejny pokazał, że zasługuje na przedłużenie umowy z "czerwonymi bykami".

F1 - GP Japonii - wyścig - wyniki:

Poz.KierowcaZespółCzas/strata
1. Max Verstappen Red Bull Racing 53 okr.
2. Sergio Perez Red Bull Racing +12.535
3. Carlos Sainz Ferrari +20.866
4. Charles Leclerc Ferrari +26.522
5. Lando Norris McLaren +29.700
6. Fernando Alonso Aston Martin +44.272
7. George Russell Mercedes +45.951
8. Oscar Piastri McLaren +47.525
9. Lewis Hamilton Mercedes +48.626
10. Yuki Tsunoda Visa Cash App RB +1 okr.
11. Nico Hulkenberg Haas +1 okr.
12. Lance Stroll Aston Martin +1 okr.
13. Kevin Magnussen Haas +1 okr.
14. Valtteri Bottas Stake F1 Team +1 okr.
15. Esteban Ocon Alpine +1 okr.
16. Pierre Gasly Alpine +1 okr.
17. Logan Sargeant Williams +1 okr.
18. Guanyu Zhou Stake F1 Team nie ukończył
19. Daniel Ricciardo Visa Cash App RB nie ukończył
20. Alexander Albon Williams nie ukończył

Czytaj także:
- Alonso w Red Bullu? Verstappen nie jest zachwycony
- Verstappen, Vettel czy rewelacyjny 17-latek? Mercedes ma wybór

Źródło artykułu: WP SportoweFakty