Pod koniec ubiegłego tygodnia Fernando Alonso zaskoczył wielu ekspertów i kibiców Formuły 1. Hiszpan postanowił podpisać wieloletnią umowę z Aston Martinem, na mocy której będzie startował w tym zespole co najmniej w sezonach 2025-2026. W ten sposób dwukrotny mistrz świata F1 odrzucił oferty z Red Bull Racing oraz Mercedesa.
- Jestem bardzo zadowolony z nowego kontraktu Alonso. To świetne rozwiązanie dla F1. Nie zapominajmy, że Fernando myślał o opuszczeniu ekipy. Mógł szukać innych opcji, ale zdecydował się zostać z nami. To zasługa całego naszego projektu. On coś wie o nim i świetnie go rozumie - powiedział "Marce" Pedro de la Rosa, ambasador Aston Martina i przyjaciel Fernando Alonso.
Aston Martin należy do miliardera Lawrence'a Strolla, który od kilku lat wydaje miliony dolarów na rozwój fabryki w Silverstone. Budowa nowych budynków pochłonęła ponad 200 mln dolarów. Biznesmen z Kanady ściągnął też do swojej ekipy szereg cenionych inżynierów - przede wszystkim z Red Bulla i Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: "On się pięknie uśmiechnie". Stanowcza opinia o Gregu Hancocku i jego przydatności
Celem Strolla jest, aby po zmianie przepisów w F1 w roku 2026 włączyć się do walki o tytuł mistrzowski. Alonso podziela ambicje kanadyjskiego miliardera i wierzy, że na ostatnim etapie kariery znów zostanie mistrzem świata. Pomóc w tym ma również umowa silnikowa z Hondą. Japończycy już za dwa lata będą jedynym dostawcą jednostek napędowych dla Aston Martina.
- Zespół i Fernando chcieli szybko ogłosić przedłużenie umowy, bo mamy ciekawy projekt na stole. On świadczy też o wielkim zaangażowaniu Aston Martina. Ekipa ufa kierowcy, który wkrótce skończy 43 lata. Tak naprawdę wiek Fernando ich nie obchodzi. Ich interesuje tylko prędkość - stwierdził de la Rosa.
- To najdłuższy kontrakt, jaki Fernando podpisał w trakcie swojej kariery. Wydaje mi się, że nawet gdy skończy 45 lat, to nadal będzie się ścigał - podsumował przyjaciel Alonso.
Nowa umowa gwarantuje Alonso wieloletni związek z Aston Martinem. Jeśli po sezonie 2026 hiszpański kierowca uzna, że nie chce już rywalizować w F1, obejmie funkcję ambasadora i doradcy brytyjskiej ekipy.
Czytaj także:
- Nikt go nie chce w F1. Bottas nic sobie z tego nie robi
- Po latach wybaczyli Alonso. Stworzą mistrzowski duet?