W przyszłym roku Valtteri Bottas może być wielkim nieobecnym w Formule 1. Kontrakt doświadczonego Fina ze Stake F1 Team wygasa z końcem sezonu, a nowy właściciel stajni z Hinwil nie wiąże z nim przyszłości. Audi chce postawić na kierowcę, z którym może realizować długofalowe plany. W tym kontekście wymienia się m.in. Carlosa Sainza, Estebana Ocona i Pierre'a Gasly'ego.
Drugie miejsce w szwajcarskim zespole, który od roku 2026 zamieni się w Audi, ma należeć do Nico Hulkenberga. Nowy właściciel chce mieć w swoich szeregach kierowcę z Niemiec, którego mógłby wykorzystać w celach marketingowych na rodzimym rynku.
Równocześnie z padoku F1 nie docierają żadne wieści, aby Bottas budził zainteresowanie innych ekip. Kierowcy to jednak nie martwi. - Stopniowo wszystko wychodzi z martwego punktu. Nie mam jeszcze żadnych wiadomości do przekazania. Przed nami wiele wyścigów. Mam nadzieję, że osiągnę w nich dobre wyniki, a sytuacja trochę się uspokoi - powiedział Bottas, cytowany przez "Motorsport Week".
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
- Skupiam się na jeździe, a ludzie z mojego sztabu starają się badać rynek i pracować nad różnymi opcjami, gdyby zaszła potrzeba zmiany zespołu. Bycie częścią projektu Audi byłoby dla mnie wielką szansą - dodał Fin, który chciałby za kierownicą Audi powalczyć o zwycięstwa w F1.
Bottas jednego jest pewien. Sugestie, że czeka go rychły koniec kariery w F1 są przesadzone. - Nie chcę podawać konkretnej liczby sezonów, która mi pozostała. Po prostu nie widzę, abym się zbliżał do końca kariery. Nadal czuję, że mam wiele do zaoferowania i wiele do osiągnięcia. Moją motywacją jest powrót na szczyt. Tęsknię za walką w czołówce - podsumował Fin, który w latach 2017-2021 w barwach Mercedesa miał okazję rywalizować o najwyższe laury.
Jeśli przeanalizujemy sytuację na rynku transferowym w F1, wolne miejsca mogą się pojawić w takich zespołach jak Alpine, Haas i Williams. Jak dotąd nie słychać jednak, aby którakolwiek z ekip wyrażała zainteresowanie Bottasem.
Czytaj także:
- Wiadomo, co chce zrobić Verstappen. Gigantyczne pieniądze na stole
- Koniec z "największą sknerą" w F1. Amerykański milioner gotowy na wydatki